Znowu wygrałam w konkursie JTF "Fotografia opowiada"! Październik 2023: jesień w parku...

 wDSC_6559.JPG

Hanna Żelichowska, "Okienko jesieni" (fot. z Łazienek Królewskich).

Konkurs organizuje Jeleniogórskie Towarzystwo Fotograficzne (JTF). Co miesiąc jest inny temat. Można zgłosić 3 zdjęcia. Wygrałam już drugi raz. Teraz czekam na dyplomy. I oczywiście - nadal wysyłam zdjęcia w kolejnych miesiącach. :)Zrzut ekranu 2023-11-20 o 13.02.28.png


 













Pierwszy dyplom jaki dostałam w tym konkursie, za zdjęcie w czerwcu 2023 r. na temat: architektura, wygląda tak i bardzo mnie cieszy :) : 

Hanna Żelichowska3.2023.jpg

Moje zdjęcie z III miejscem w konkursie fotograficznym "W lawendowym świecie"!

Gratulacje!

Nr 2.JPG

Pani zdjęcie o nazwie: "Rajski świat lawendy. Dostojka latonia" zajęło 3 miejsce na 43 przesłane fotografie w konkursie fotograficznym "W Lawendowym Świecie"!

Ocenę prac podjęło się Jury w składzie:

  • Irena Iris -Szewczyk – Członek Om ZPFP
  • Elżbieta Rogaczewska Czepińska – Wiceprezes OM ZPFP,
  • Ewa Siwiecka – Członek OM ZPFP – Przewodnicząca Jury,
  • Sławomir Stańczuk – Prezes Stowarzyszenia Plantatorów Lawendy

Zgodnie z Regulaminem Konkursu proszę o podanie w ciągu 7 dni adres korespondencyjny, na które Organizatorzy mają przesłać nagrody, którymi są zestawy bazujące na produktach z lawendy oraz Dyplomy. 

Prezes Zarządu

Stowarzyszenie Plantatorów Lawendy
 

Pokrzewka aksamitna na warszawskiej "Patelni"

We wrześniowym  Biuletynie Ogólnopolskiej Organizacji Ochrony Ptaków (OTOP), który otrzymałam e-mailem,  znalazłam ciekawy tekst o POKRZEWCE AKSAMITNEJ. 
Tekst napisał Stanisław Łubieński, Prezes OTOP.

Fotografie: Hanna Żelichowska

DSC_4583aksamitka.JPG

Miesiąc temu, 8 października 2023 r., w Warszawie, w zaroślach przed stacją metra "Centrum" -  Michał Kowalczuk wypatrzył pokrzewkę aksamitną (Curruca melanocephala). Sensacyjne, zaledwie czwarte stwierdzenie tego gatunku w Polsce przyciągnęło w tę okolicę tłumy obserwatorów z całej Polski, a także gości m.in. z Niemiec i Czech. Pokrzewkę oficjalnie koronowano na „celebrytkę”.

Niewesoła przygoda pokrzewki

Niestety 19 października, na oczach obserwatorów pokrzewka aksamitna zderzyła się z przezroczystą osłoną windy metra, po chwili jednak pozbierała się i odleciała. Podobnego szczęścia nie miały ptaki, które od lat rozbijają się o szyby metra. Od 2020 roku Fundacja Szklane Pułapki pisała do Zarządu Transportu Miejskiego w sprawie zabezpieczenia wiat i zadaszeń metra. Niestety bez efektu. Kilka dni po kolizji „celebrytki” kolejne pisma ponaglające miejskie służby złożyła Fundacja Szklane Pułapki i OTOP. Miejmy nadzieję, że niewesoła przygoda pokrzewki przysłuży się również innym, pospolitszym gatunkom.

DSC_4573aksamitka.JPG

Jak pokrzewka trafiła do Warszawy?

Zapewne nigdy nie dowiemy się jak pokrzewka aksamitna trafiła w najbardziej ruchliwą i niespokojną okolicę stolicy. Być może przywiały ją tu porywiste wiatry, które nawiedziły Europę na początku października. Pokrzewka aksamitna jest gatunkiem osiadłym spotykanym w basenie Morza Śródziemnego, odbywającym jedynie krótkie, lokalne migracje poza sezonem lęgowym. Możemy podejrzewać, że zostanie tu dopóki w zaroślach będzie w stanie znaleźć pożywienie.

Niezwykła “Patelnia”

Warto dodać, że okolica placu przed stacją metra "Centrum" zwanego „Patelnią” zwróciła uwagę warszawskich obserwatorów ptaków już niemal dekadę temu. Późną jesienią i zimą 2014 roku Adam Dmoch spotkał tu m.in. piegżę i cierniówkę, gatunki, których o tej porze roku już się w Polsce nie widuje. Jednak największą sensację wzbudziła ciepłolubna jarzębatka, która migruje do wschodniej Afryki już w sierpniu, czy wrześniu. To jarzębatka była pierwszą „patelnianą” celebrytką. W grudniu tamtego roku w zaroślach wypatrzono jeszcze zimującego słowika szarego.

Ptasiarze zaczęli baczniej przypatrywać się przelatującym w gęstwinie ptakom. Zimujące jarzębatki i słowiki stały się oczywistością. Według jednej z hipotez ciepłe powietrze wydmuchiwane z wywietrzników warszawskiego metra przedłuża sezon wegetacyjny nasadzonych wokół metra krzewów, z pewnością można tu również znaleźć sporo bezkręgowców. Przy okazji okazało się, że ciekawe ptaki można tu obserwować przez cały rok.

DSC_4717aksamitka.JPG  Kronikarzem okolic Patelni stał się warszawski fotograf przyrody Krzysztof Koper, który udokumentował tu niemal 70 gatunków.
Do najciekawszych i najbardziej nieoczekiwanych możemy chyba zaliczyć bączka i lelka. Jak tu trafiły? Być może niektóre ze spotykanych tu ptaków to dochodzące do siebie ofiary kolizji z Pałacem Kultury
i Nauki. Takie zderzenia z najsłynniejszym warszawskim drapaczem chmur były opisywane już od połowy lat 50., czyli od chwili, kiedy budynek na trwałe wpisał się w krajobraz miasta.
W latach 90. kolizje szczegółowo opisali Łukasz Rejt
i Michał Maniakowski.


Obserwuj odpowiedzialnie!

Powoli rzednie tłum z wycelowanymi w krzaki aparatami, ale pokrzewka wciąż daje się obserwować i fotografować. Nieustająco apelujemy by robić to odpowiedzialnie – nie zakłócać jego żerowania, nie płoszyć i nie wabić ptaka. Dobrostan niezwykłego gościa stawiajmy na pierwszym miejscu.  

Ty też możesz pomóc!

Każdy i każda z nas może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa ptaków. Napisz do władz metra wniosek o zabezpieczenie szklanych powierzchni. Mail skieruj na adres ztm@ztm.waw.pl. 

Podobną typu akcję możesz przeprowadzić w swojej miejscowości, wszędzie tam gdzie napotkasz szklane pułapki (np. przystanki, ekrany dźwiękochłonne). Zwróć się do władz miasta czy gminy z prośbą o zabezpieczenie transparentnych powierzchni. Jeżeli widziałeś/widziałaś zderzenie ptaka z szybą, znalazłeś/znalazłaś ofiarę albo ślad kolizji (w postaci np. odbitej sylwetki ptaka, albo śladów krwi) — zrób zdjęcia i zgłoś zdarzenie do Rejestru Kolizji Szklanych Pułapek

DSC_4579aksamitka.JPG

Tekst: Stanisław Łubieński

 

DRAMATYCZNA HISTORIA Z KUKUŁKĄ

30.04.2023
Ostatni dzień kwietnia (niedziela)

KukulkaMale.jpegOk. godz. 10 dostałam od kolegi Tomasza W. z Ursynowa (i ja na Ursynowie, 300 m dalej) zdjęcie, z pytaniem co to za ptak? Napisał: "Uderzył w okno i leży w ogródku". Szybko odpisałam: "KUKUŁKA". A ponieważ zaraz dotarł do mnie kolejny SMS z piórami, zmartwiłam się, że ptak nie żyje. Na szczęście, KUKUŁKA żyła. Dlaczego uderzyła w okno na parterze budynku?! Prawdopodobnie przelatywała (wiosenna migracja tych ptaków na lęgi, do Polski), wrony ją zaatakowały (stąd te pióra) i wtedy uderzyła w szybę.

Po pół godzinie, telefon: "Dzwoniłem do Eko-patrolu, ale poradzili, żeby poczekać 1/2-1 godziny, bo może kukułka odleci. Ponieważ nadal się nie ruszała, podszedłem do niej. Wystraszyła się i wzleciała do góry. Natychmiast dwie wrony ją zaatakowały. Udało się je odgonić, ale pewnie nie dadzą jej żyć i upolują". Potem przyszło zdjęcie KUKUŁKI - w trawie.

Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje i coś zrobić. Za 10 minut byłam na miejscu. Kolega wyszedł z domu i podprowadził mnie do miejsca, gdzie skryła się biedna, zagoniona ptaszyna. KUKUŁKA, jak nieżywa leżała pod gałęziami krzewu, w dość gęstej trawie. Dobrze ukryta, słońce jej tu nie dokuczało. Pochyliłam się i stwierdziłam, że leciutko oddycha, poruszały się pióra na grzbiecie, ogon drgnął. ŻYJE!

 DSC_3102kukulka.JPG

Zadzwoniłam do Eko-patrolu (nr 986), kolega Tomasz W. pomagał określić lokalizację. Rozmowa była miła, po drugiej stronie funkcjonariusz wykazywał się troską. Zapewnił, że do godziny trzeba będzie poczekać. Ja obiecałam, że pozostanę na miejscu. Syn kolegi pobiegł do domu po pudełko i przyniósł (pokrywka z odpowiednią liczbą dziurek i wyłożone miękkim papierem). Kolega przeprosił, że zaraz muszą jechać, więc mnie zostawią. Zrobił wspaniałą robotę do tej pory, za co jestem bardzo wdzięczna (Y)

Czekałam i przyglądałam się ptakowi.  DSC_3114kukuCala.JPG
Dotknęłam jednej trawki, na co KUKUŁKA natychmiast zareagowała - uniosła łepek, otworzyła oczy i zaczęła mi się przyglądać. Odsunęłam się i obserwowałam ją nadal, z nadzieją, że może to poleżenie wystarczyło, że odpoczęła, uspokoiła się i zaraz odleci. Wykonała ruch, jakby chciała się unieść na łapkach, ale nie dała rady. Na zdjęciu, na komputerze dostrzegłam krew w kąciku nosa - może tak właśnie zderzyła się z szybą. Oby nie miała  wewnętrznych obrażeń ...
Potem łepek opadł i KUKUŁKA zapadła w drzemkę. 

Po 35 min. dostałam telefon, że ekipa Eko-patrolu jest w okolicy, żebym wyszła im naprzeciw. Dwa razy odchodziłam na kilkadziesiąt metrów od tego miejsca, ale ekipa (pani i pan ze Straży Miejskiej) nadeszli z innej strony. Żeby już nie przeciągać ... Bardzo fachowi i sprawnie Pan podjął KUKUŁKĘ z trawy, na co zestresowana i pewnie obolała ptaszyna zareagowała rozwarciem "paszczy" i wrzaskiem. Została włożona do pojemnika Straży + moja karteczka, jaką miałam pod ręką z informacją, jak i co było z tym ptakiem + moje dane (nazwisko/telefon). Podziękowałam serdecznie i ... tyle.

Teraz myślę, że pewnie powinnam wziąć dane tych dwojga z Eko-patrolu? Przy czym oni od razu poprosili, żebym ich z ptakiem nie fotografowała i że wiozą KUKUŁKĘ do Ptasiego Azylu w ZOO, więc żadnych informacji udzielać nie będą. Z domu napisałam e-mail do Azylu, podałam więcej informacji i kilka zdjęć.

Jeśli ktoś z Was ma możliwość kontaktu z pracownikami Azylu, żeby dowiedzieć się o losy KUKUŁKI, to bardzo proszę - dajcie znać, proszę.

EDIT1: Pierwsza, krótka informacja z Azylu: "NIC NIE JEST ZŁAMANE. Krwotok wewnętrzny. Jest w ciężkim stanie. Rokowania ostrożne ... ".

Trzymajmy mocno kciuki. A kochanym lekarkom/lekarzom pomagającym kukułce w Azylu ZOO - dziękuję serdecznie i wspieram siłą moich dobrych myśli. Ptak musi też zawalczyć o siebie. Miejmy nadzieję, że wola życia zwycięży.

EDIT2: Do dnia 7.05. żadnego więcej odzewu z Azylu nie było, choć kilka razy pisałam do nich. No cóż, widocznie nie ma dobrych wiadomości ... Latasz teraz kukułeczko w bezpieczniejszej przestrzeni z takimi, jak ty i już nie masz żadnych trosk. 


Nurogęś z Łazienek prowadzi swoje dzieci do Wisły ... Czasem to jest bardzo długa droga!

2.05.2023 (wtorek)
DSC_9675wychodzenie.JPG  Historia zaczyna się w Łazienkach Królewskich pod pomnikiem Chopina. Jak wiecie, u jego podnóża  jest ogromna niecka z wodą (dawniej fontanna), z grubym, wywiniętym, betonowym obrzeżem. Nie do pokonania dla nielotnych ptaków, jakimi są maleństwa NUROGĘSI (to samo zresztą bywało z mandarynkami czy kaczątkami krzyżówki). To prawdziwa pułapka, czasam i nawet śmiertelna, jeśli nie znajdą się ludzie, którzy pomogą.
 
Mama-nurogęś ze swoją siódemką pociech wybrała fontannę na miejsce pierwszego kontaktu dzieci z wodą. Pływały tu, jak poinformowała pracowniczka Łazienek, od godz. 7. Do basenu została wstawiona jedna, dość wąska deska, co miało ułatwić małym wyjście z pułapki. Drogę musi pokazać mama, wtedy maluszki podążą za nią. Ona z łatwością z takiego basenu wylatuje ... Tym razem jednak nurogęś nie potrafiła lub nie chciała skorzystać z trapu przez cały czas, kiedy tam byłam (czyli od godz. 11,15). Było za dużo ludzi w ogóle, ale także tych, którzy chcieli za wszelką cenę  maluchy z mamą sfotografować. Zwłaszcza, że mama-nurogęś woziła kilkoro małych na grzbiecie. Na pewno były już bardzo zmęczone, nasiąknięte wodą, więc ta chwila odpoczynku na mamie była im bardzo potrzebna. A to jest rzeczywiście piękny widok. Nie dziwię się obserwatorom.
 
DSC_9668naGrzbiecie.JPG 
 
Starałam się jednak hamować nadgorliwców, co było bardzo trudne. O ile często rozumieli sytuację dorośli (nawet obcokrajowcy), o tyle upilnowanie biegających dzieci było prawie niemożliwie. Widać było, że samica obstawiła północną stronę niecki. Maluszki nawet wspinały się jakoś na ten beton, jednak spadały do wody (pochylenie wybitnie niekorzystne). Samica 3 razy wyskakiwała z wody i czekała na górze, nawołując dzieci. Raz udało się szóstce  kaczątek wydostać, siódmy spadał wciąż do wody, piszcząc rozpaczliwie. Mama-nurogęś na górze niecierpliwiła się i sprawiała wrażenie mocno zdenerwowanej całą sytuacją. Robiła kilka kroków w bok, jakby chciała odejść, ale piszczące dziecko zatrzymywało ją, więc wracała.
 
DSC_9701.JPG
 
DSC_9721.JPG
Dzielna, empatyczna pracowniczka Łazienek zdjęła szybko buty, weszła do wody i podsadziła małego. Rozległy się gremialne oklaski zgromadzonych ludzi i wszystko miałoby szczęśliwe zakończenie, gdyby jakaś bardzo rozemocjonowana osoba z komórką nie zaszła stojącej na trawniku nurogęsi od tyłu. Ta natychmiast wskoczyła do wody a maluszki za nią. Jeszcze dwa razy sytuacja powtarzała się. I pracowniczka Łazienek znowu ratowała ostatniego z opresji. Wreszcie (co działo się już przy obecności 2 pracowników ZZW, którzy dojechali i od pewnego czasu pomagali utrzymywać ludzi na odpowiedni dystans) nurogęś wyskoczyła po raz czwarty, a siódmy maluch sam wygramolił się z wody i dołączył do rodzeństwa. Ufff! Odetchnęliśmy WSZYSCY!
 
 
 
DSC_9733nuro 7 malych.JPG
 
Panowie z ZZW podążyli za mamą-nurogęsią z jej pociechami, żeby odprowadzić ją do Kanału Piaseczyńskiego. Reszta informacji jest w RAPORCIE  na stronie Facebook "Kanał Piaseczyński - ostoja ptaków".
 

                        </div>
                    
                </div>

                <footer class=
XIII Zlot FalcoFanów w Warszawie (11.06.2022).

DSC_2606napis.JPGTo już 13-ty! Tyle razy spotykaliśmy się w Warszawie, gdzie na Pałacu Kultury - pod iglicą - zainstalowane jest gniazdo dla sokołów wędrownych (Falco peregrinus). Pierwsi właściciele gniazda, piękna para to były: Sawa i Wars - Wars i Sawa (jak Warszawa). Wspaniałe sokoły, które wydały na świat 22 młode. Odeszli do lepszego ptasiego świata w wieku 19 (Sawa) i 20 lat (Wars). 

Patrzy 3 razem.png  Następcy to Giga i Franek. Też już mają na swoim koncie sporą gromadkę sokołów. W r. 2022 - trójkę! Aria, Iga i Varso - zaobrączkowane, imiona dostały w konkursie. Są w tej chwili lotnymi sokołami, które jeszcze wracają do gniazda, gdzie rodzice przynoszą im pokarm. Uczą się od rodziców trudnej sztuki latania i polowania na ptaki w locie. Są pięknym rodzeństwem i trzymają się razem. 

Miejscem Zlotu najczęściej bywa punkt naprzeciwko zachodniej ściany PKiN, przy ul. Emilii Plater (przez 2 lata Zloty odbywały się gdzie indziej, bo wtedy iglica była w remoncie, a gniazdo nieczynne). Tu wisi baner, tu ustawiana jest luneta "Lusia". Tu odbywają się loterie, konkursy, w tym roku licytacja, w tym miejscu robimy co roku zdjęcia i zdjęcie grupowe. Przechodnie dostają informacje o sokołach, kalendarzyki, broszury.
A jednocześnie popatrujemy pod iglicę PKiN, bo często po niebie szybują sokoły, słychać ich nawoływania, widać je też na barierkach i innych elementach Pałacu Kultury.

W tym roku, ponieważ potrzebne były środki na leczenie sokoła, licytowano kilka przedmiotów. Np. "obrazek" z ramką i szklaną szybką zawierający piórka z tegorocznego gniazda sokołów w Lublinie.  

DSC_2638piorka.JPG

Drugim niezwykłym przedmiotem była puszka piwa. Ale jaka puszka! Piwo specjalne i nadruk na puszce - oczywiście z sokołem. "Poszła" w ręce FalkoFanów za 100 zł!

DSC_2640puszka.JPG 

Bardzo przyjaźnie i serdecznie przywitaliśmy się po 2 latach niewidzenia się. Tzw. stara ekipa mocno się już wykruszyła, ale osoby, które tu przyjeżdżają mają mnóstwo energii i radości życia. Wszyscy podziwiamy sokoły, obserwujemy je w ok. 30 stanowiskach z podglądem kamer, w Polsce, towarzyszymy narodzinom piskląt i ich dorastaniu. To nas bardzo do siebie zbliża. Zresztą,  mamy specyficzną wrażliwość i zrozumienie dla świata ptaków, kierujemy się emocjami i empatią. Z niektórymi osobami "spotykam" się na Facebooku. 

Pogoda w tym roku dopisała, goście bo był z nami prof. Maciej Luniak, Prezes Sielicki i licznie - FalcoFani. Humory też nam dopisywały. Tort, który jest zaprojektowany i oficjalnie prezentowany na Zlocie, zadziwia zawsze swoim kształtem i elementami nawiązującymi do życia sokołów. I jest niezmiennie pyszny! Tegoroczny miał 7 symbolicznych jajek, jakie zniosła partnerka Juniora - Zofia. Junior jest synem Gigi i Franka a wykluł się i dojrzewał w ubiegłym roku w gnieździe na PKiN. Za młody, żeby stać się ojcem, ale gotowy do "pokochania" samicy.

Tort!

  DSC_2677.JPG











Trzy sokoły z tegorocznego lęgu na PKiN jeszcze będą nas cieszyć swoim widokiem przez miesiąc, a potem coraz rzadziej pojawiać się będą w swoim gnieździe.  Za rok będą nowe sokoły, nowy Zlot, wielu nowych FalcoFanów :)

Dziękuję Przyjaciele!
 Trzymajcie się zdrowo! Do zobaczenia za rok!

A wolne sokoły lećcie daleko, niech wam szczęście sprzyja i dobrzy ludzie pomagają!


CZY BAĆ SIĘ MIEJSKIEJ WRONY SIWEJ?

DSC_1826wrona.JPG        DSC_4994maly2.JPG

Zaniepokojona moim fotografowaniem jej dziecka stojącego na skarpie, w trawie, WRONA SIWA nawrzeszczała na mnie, ze złości dziobiąc gałązkę, na której siedziała. Musiałam schować aparat i nakryć głowę reklamówką, bo zerwała się z drzewa, żeby za mną polecieć i dać mi nauczkę ... Na szczęście coś innego odwróciło jej uwagę i mogłam bez problemu dojść do domu.

DSC_6799wroniak.JPG

Ja oczywiście wiem, jak wrony chronią swoje podloty i że są gotowe podziobać człowieka, ale - nie zauważyłam jej siedzącej mi nad głową. I to właśnie tak się dzieje ...Nie zauważa się, ale one są czujne i potrafią zaskoczyć, pikując z wrzaskiem w dół ... Znajomym i nieznajomym mówię o tym, ostrzegam, a sama o mało nie stałabym się celem ataku.

Uważajcie, to poważna sprawa! W niektórych dzielnicach Warszawy wrony są rozzuchwalone i nie odczuwają lęku przed człowiekiem, np.na Ursynowie. Terroryzują całe fragmenty uliczek osiedlowych.  Mają prawo troszczyć się o swoje podrastające dzieci, ale ... co za dużo, to niezdrowo, naprawdę!

Mając wiedzę, doświadczenie i dobre chęci, zadzwoniłam do odpowiedniego działu swojej Spółdzielni. Powiedziałam, że chyba warto powiadomić mieszkańców o czającym się niebezpieczeństwie. Poproszono mnie o napisanie takiego tekstu. Oczywiście, napisałam.

 Wrony-atak.jpg

Wysłałam mailem ulotkę i zaproponowałam powieszenie na klatkach schodowych lub na drzwiach wejściowych do klatek. Sprawa jest poważna, bo wrona naprawdę może zrobić człowiekowi krzywdę. Wrony są odważne i nie wahają zaatakować, jeśli widzą kogoś zbliżającego się do ich dziecka-podlota. Wrzeszczą z drzewa - NIE PODCHODŹ DO MOJEGO DZIECKA! ZOSTAW MOJE DZIECKO! I tak właśnie trzeba zrobić: szybko odejść, zakrywając głowę, bo może być dziobnięta.

DSC_5037malec.JPG

Ludzie często nie wiedzą o co chodzi. Często nie widzą małego, a wrona ich atakuje. A czasami widzą brzdąca, który łazi, skacze, wydaje się taki pozostawiony sam sobie, głodny ... Możemy mieć wrażenie, że ptak potrzebuje pomocy bo stoi na ścieżce, przy krawężniku lub podskakuje niezdarnie w trawie. Najczęściej to tylko nasza wyobraźnia. Podlot jest pod troskliwą opieką rodziców. Karmią go w odpowiednim czasie i obserwują potencjalnych wrogów. Nie ruszać. Nie podchodzić. To jest drogocenny skarb każdej wrony :)

Wrony to wielkie, silne ptaki i bardzo zaborczy rodzice. Rodzice maja prawo bronić dziecka, chociaż sposób w jaki akurat wrony to robią, nie jest dla nas przyjemny. Niestety, nie mamy innego wyjścia - musimy to przyjąć do wiadomości. Wrony TAK MAJĄ.  Ale też musimy obserwować i zauważać ptaki, które przecież żyją z nami w tym samym miejscu, gdzie i my. 
To prawda, że z roku na rok - powoli - przybywa gniazd wron na osiedlach. A my - przypomnijmy sobie, czy nie podkarmialiśmy wron w zimie, nie dawaliśmy im orzechów, czasami jakiegoś mięsa, innych smakołyków ...? Wrony szybko zrozumiały, że człowieka nie trzeba się aż tak bardzo bać. Natomiast wcale nie zamierzają być wobec nas milsze w okresie, kiedy mają swoje dziecko/dzieci. Niezależnie od zimowej komitywy, teraz traktują nas jak swoich wrogów. A w szczególności nasze psy i koty, które - co tu dużo mówić - są dla podlotów ptasich zagrożeniem, czasami śmiertelnym. 

Nie piszę w tym przypadku o sytuacji, kiedy mały (podlot) wymaga pomocy. To jest rzadsze i zawsze trzeba kogoś wezwać do pomocy, a nie działać samemu.  A jeszcze całkiem inna jest sprawa z pisklętami, które wypadły z gniazda, za wcześnie, są mało opierzone, mają dużo puchu. Znalezionym pisklętom TRZEBA POMÓC! Z udziałem kogoś, kto wie lub oddać w ręce odpowiedniej instytucji. 

Ja lubię wrony i już!

SZEROKI KADR by Nikon

Co miesiąc na stronie internetowej https://www.szerokikadr.pl/konkurs odbywa się konkurs fotograficzny. I co miesiąc wstawiam tam jedno zdjęcie, zgodnie z wymaganymi parametrami i tytułem konkursu.

W kwietniu br. uzyskałam jedno z wyróżnień. Konkurs miał tytuł "Miejskie interakcje".

Bardzo mi przyjemnie :) Moje zdjęcie jest czwarte, z prawej strony.

szerokiKadr.png

TEATR CIENI ZE SROKĄ W ROLI GŁÓWNEJ

fotSroka.png

FOTOGRAF ROKU 2022 Okręgu Mazowieckiego Związku Polskich Fotografów Przyrody (ZPFP)

W styczniu 2022 r, trzeba było zgłosić zdjęcia do Konkursu na Fotografa ROKU 2022. Te same zdjęcia brały udział w Konkursie Okręgowym (u mnie Okręg Mazowiecki) i w głosowaniu publiczności (czyli członków OM ZPFP).

W konkursie było kilka kategorii, m.in. krajobraz, kompozycja i forma, ptaki, świat w naszych rękach, dzikie miasto. Można było zgłosić max. 6 zdjęć dokażdej kategorii, z lat 2020-2021 (za wyjątkiem dwóch ostatnich tu wymienionych kategorii, gdzie przyjmowane były zdjęcia z różnych lat). 

Ja zgłosiłam do różnych kategorii po kilka zdjęć, ale przede wszystkim do kategorii "ptaki" - wszystkie 6 zdjęć,  a do kategorii "świat w naszych rękach" 5, z dużym opisem do każdego zdjęcia, co ułożyło się w niewielką historię.

418dedc3-2de2-293c-9d10-6440cab52826.jpg

W maju 2022 r. podane zostały rezultaty konkursu na Fotografa Roku 2022 OM ZPFP. Uzyskałam II nagrodę w kategorii "Ptaki" i wyróżnienie w kategorii "Świat w naszych rękach". To bardzo duży sukces dla mnie! A szczególnie sobie cenię nagrodę za ptaki.

II miejsceKategoriaPtaki.jpg 

PTAKI
Indywidualista ryzykant.

Szpaki skorzystały z karmnikowych rarytasów i przysiadły na gałęzi osiedlowego jarząbu. Śnieg, mróz i wiatr – przytulone, ogrzewają się wzajemnie.  Indywidualista zgrywa bohatera i stroi fochy, choć w łapki jest mu strasznie zimno …

 

wyrznienie.jpg

ŚWIAT W NASZYCH RĘKACH

Zniszczyłeś stare – daj wróblowi  nowe mieszkanie!

Wróble należą do gatunków ptaków mieszkających z nami w budynkach. Dosłownie! Np. w stropodachach, pod dachem, w dziurze ściany. Co zagraża tym szarym sąsiadom człowieka, których populacja tak zmalała w ostatnich latach? Remonty i termomodernizacje. Mieszkańcy bloku czekają na remont z niecierpliwością, ale niszczy on całkowicie ptasie mieszkania. Wloty do stropodachów często kratuje się.  Kolizja interesów? Tak. Prawo ochrony środowiska i inne przepisy regulują takie sprawy jednoznacznie. Konieczna jest ludzka empatia i wiedza, żeby zadbać o potrzeby  wróbli i zastosować prawo. O co tu chodzi? W ramach rekompensaty trzeba ptakom dać nowe „mieszkania”. Dobrym rozwiązaniem są skrzynki lęgowe. Dla wróbli, koniecznie powieszone na ścianie budynku, najlepiej w miejscu, w którym wróble „mieszkały”. To kolonijne ptaki, chętnie gniazdują razem. Skrzynka na ścianie zapewnia wróblom minimum warunków dla założenia gniazda i wychowania piskląt. Krzewy, drzewa i roślinność przydomowa – to kolejna konieczność, ale też inny temat.

 

ŁĄKA DLA ZAPYLACZY

DSC_6555.JPG

Kiedy myślisz łąka - co widzisz? Słońce, niebo z obłoczkami i ... ciągnące się aż pod lasek łany różnorodnej kwitnącej roślinności,  dość wysokiej, falującej pod wpływem lekkiego wiatru. Co tam tak kwitnie? Najczęściej jaskry, rumianki, między nimi maki, chabry, kąkole, różne trawy, od czasu do czasu pięciornik kurze ziele, krwawnik, rzepik pospolity, dziurawiec, lucerna, koniczyna ... można wymieniać w nieskończoność!  A jak to wszystko pachnie!

DSC_4658pszczola.JPG

Nad kwiatami unoszą się owady. Pszczoły, osy, trzmiele, mnóstwo muszek i much, różne inne owady bzyczące, duże i małe, puszyste i gołe, paskowane i kropkowane, gładkie, błyszczące, krótko- i długo-nogie, ładne, brzydkie i przerażające ... Wszstko to są zapylacze.  Jedne piją nektor i raczą się pyłkiem dla zdrowia i przyjemności. Inne zbierają pyłek do koszyczków, żeby zanieść go do ula dla wspólnego dobra. 
Zapylacze - podstawa naszej egzystencji. To dzięki nim mamy owoce, warzywa, zboża. Są bardzo potrzebne i niesłychanie wrażliwe. W mieście tak samo, jak i na wsi. Owady są też pokarmem dla ptaków, jak jaskółki, jerzyki, czy dla ptasich rodziców karmiących swoje potomstwo.

Warto zmieniać zwykłe trawniki - murawę z trawy, na łąkę kwietną. I nie kosić jej tak często, jak tego wymagają trawniki. Łąki też nie trzeba tak często podlewać. Im gęściejsza, tym lepiej chroni wilgoć gleby, nie wysycha tak szybko, lepiej też absorbuje deszczówkę. 

DSC_1497kwiatki.JPG

Łąka kwietna może być wieloletnia lub jednoroczna, przy czym rośliny - jeśli mają szansę wydać nasiona, rozsiewają się same i rok w rok ich przybywa, wzbogaca się różnorodność roślin. Tym samym, wzbogaca się różnorodność owadów, które z niej korzystają. Pojawiają się tez piękne motyle - przylatujące do kwiatów i lęgnące się z larw pozostawionych na łodyżkach niektórych roślin (jak np. rusałka pawik na pokrzywie).  

DSC_3986zapylacze.jpg

Dzięki uzgodnieniom i zrozumieniu takiej potrzeby ze strony mieszkańcom mojego bloku, administracji SBM Stokłosy oraz gospodarza domu, mam już drugi rok łąkę kwietną, oznakowaną tabliczką. I w tym roku jest bogatsza i bardziej kolorowa, choć wciąż dominuje na niej podagrycznik, mniszek, jasnota biała oraz glistnik - jaskółcze ziele.

DSC_7965jaskry.JPG

Z rzadka pojawia się jasnota  purpurowa, koniczyna, pokrzywa, ziarnopłon wiosenny. Są też, dawniej posadzone konwalie, tulipany, szafirki, fiołek, babka zwyczajna, przebiśniegi a nawet zawilce. WOW! Sama jestem zadziwiona taką różnorodnością! 

DSC_5503przymiotno.JPG

Jest pięknie! Uważam, że naprawdę warto powalczyć o taką łąkę i starać się o uchronienie jej przed koszeniem. No, najwyżej raz ...jak już kwiaty przekwitną i roślina wyda nasiona i owoce. 

DSC_7492ziarnoplon.JPG

Mam II miejsce w Międzynarodowym konkursie "Matematyka w obiektywie"!

DSC_5431.JPG

W dniu 7 grudnia 2021 r. otrzymałam e-mailem dwie wiadomości:

1) Pragnę złożyć serdeczne gratulacje z okazji uzyskania tytułu laureata XII edycji Międzynarodowego Konkursu Fotograficznego „Matematyka w obiektywie”. Jury zakończyło pracę i ogłosiło werdykt: ProtokolXIIMWOPLv2.pdf (usz.edu.pl) 
ZAJĘŁAM II miejsce! Zdjęciem gawrona pt.: "Jedynka trygonometryczna". :)

2) Pragnę złożyć serdeczne gratulacje z okazji uzyskania nominacji do kalendarza i wystaw w XII edycji Międzynarodowego Konkursu Fotograficznego „Matematyka w obiektywie”. Jury zakończyło pracę i ogłosiło werdykt: ProtokolXIIMWOPLv2.pdf (usz.edu.pl) 

2021-mwo_plakat-mini.png"Konkurs fotograficzny MATEMATYKA W OBIEKTYWIE jest częścią międzynarodowego projektu naukowo-dydaktycznego MATHEMATICS IN FOCUS. Pierwsza edycja odbyła się w roku 2010.
Organizatorem przedsięwzięcia jest  Uniwersytet  Szczeciński i Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.  

Pomysłodawcą i kierownikiem projektu jest dr hab. Małgorzata Makiewicz, prof. US. Projekt obejmuje: konkurs fotograficzny, badania naukowe w obszarach dydaktyki matematyki i komparatystyki mediów, publikacje poznawcze i dydaktyczne, konferencje, wystawy, wykłady otwarte oraz warsztaty dla uczniów i nauczycieli.
Konkurs MATHEMATICS IN FOCUS od roku 2010 współpracuje z Województwem Zachodniopomorskim  www.wzp.pl , a od roku 2020 również z Województwem Mazowieckim www.mazovia.pl .

W r. 2021 uczestniczyło w tym konkursie ponad 12 tys. osób! Tegoroczna edycja konkursu miała charakter międzynarodowy. Do półfinału zakwalifikowały się fotografie m.in. z Chorwacji, Stanów Zjednoczonych, Anglii, Niemiec i Włoch. Nagrodzone
i wyróżnione fotografie oraz ich tytuły i opisy zasługują na szczególne uznanie i pochwałę za wysoki poziom artystyczny, pomysłowość i poprawność matematyczną.".

https://mwo.usz.edu.pl/wp-content/uploads/ProtokolXIIMWOPLv2.pdf

Poproszono, abym napisała krótki tekst. Taki wysłałam, jak niżej (tytuł ustalony z góry):

"REFLEKSJE LAUREATKI/REFLEKSJE NOMINOWANEJ DO KALENDARZA

 Od wielu już lat moją pasją, radosnym hobby jest fotografowanie ptaków i ich środowiska, najczęściej w przestrzeni miejskiej. Chętnie biorę udział w konkursach fotograficznych.
O Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym „Matematyka w obiektywie” dowiedziałam się przypadkiem 3 lata temu. Startowałam raz – bez sukcesu. Potem uważnie oglądałam fotografie laureatów i nominowanych do kalendarza oraz wystaw. Podziwiałam jakość i piękno wielu zdjęć. Precyzję i minimalizm. I sama złapałam tego matematycznego bakcyla! Od tego czasu wyostrzyło się moje „matematyczne” spojrzenie na otaczający świat. 
W fotografii zawsze ważne są kształty, figury, bryły, symetria, proporcje, płaszczyzny, linie, liczby i wielkości … Czyli – różne aspekty matematyki. Inspirujące! Przed włączeniem się do konkursu musiałam przypomnieć sobie matematyczne pojęcia, od nowa nauczyć wielu rzeczy. A potem starałam się przełożyć tę wiedzę na rzeczywistość obserwowaną przez aparat fotograficzny. W „ptasiej fotografii” to wcale nie jest takie łatwe.

I nagle ten gawron - ciemny kształt na tle błękitu nieba i białego trójkąta ściany pod dachem. Fascynująca prostota i matematyczne olśnienie! Jedno zdjęcie! Co za szczęście! Gawron wygrał dla mnie II miejsce w konkursie. Hurra! Bardzo się ucieszyłam, kiedy ta informacja „doleciała” do mnie aż ze Szczecina!

Uważam, że koniecznie trzeba kontynuować i promować ten konkurs. Jest doskonałą metodą na upowszechnienie matematyki, jako bliskiej nam dziedziny wiedzy, przydatnej na co dzień, formatującej nasze widzenie świata. Podziwiam organizatorów: Uniwersytet Szczeciński i Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie za wytrwałość, zaangażowanie i poprzez odpowiedni dobór zwycięskich prac – za podnoszenie z roku na rok, poziomu fotografii i zwiększanie wymagań.
Rangę tego międzynarodowego konkursu podnoszą napisane piękną polszczyzną, eleganckie listy otwarte Rektorów, Marszałków, Prezesów (nie wymieniam instytucji, żeby nie wydłużać moich refleksji), jak również nagrania na YouTube  z gratulacjami dla uczestników, laureatów, wyróżnionych, nominowanych  oraz dla innych osób i gremiów, i z wykładami.
Jestem naprawdę zaszczycona, że znalazłam się w tak zacnym gronie i uczestniczę w tak znaczącym przedsięwzięciu.
Dziękuję i najserdeczniej pozdrawiam organizatorów, a zwycięzcom XII edycji konkursu „Matematyka w obiektywie” składam szczere gratulacje!

Hanna Żelichowska

Warszawa, dn. 08.12.2021".

Zdobyłam II miejsce w kategorii PTAKI!

Zelichowska_H_15.JPG  Moje nagrodzone zdjęcie nosi tytuł "Nareszcie są!" A na gałązkach brzozy wiszą CZECZOTKI.

Co to było? XVII Międzynarodowy Festiwal Fotografii Przyrodniczej "Wizje Natury 2021".

Kiedy?  20-21 listopada 2021

Gdzie?  Centrum Edukacji Kampinoskiego Parku Narodowego, Izabelin pod Warszawą

Kto?     "Wizje Natury" to doroczne święto FOTOGRAFII PRZYRODNICZEJ z udziałem wybitnych fotografów z Polski i zagranicy. Podczas dwóch dni festiwalowych prezentują się zaproszeni goście,  dzieląc się doświadczeniem i własnymi przeżyciami związanymi z  dokumentowaniem świata przyrody za pomocą aparatu fotograficznego.
W tym czasie odbywają się pokazy multimedialne a członkowie Związku Polskich Fotografów Przyrody (i nie tylko), którzy dużo wcześniej zgłosili do konkursów swoje fotografie, dowiadują się czy zostali nagrodzeni i/lub wyróżnieni. Jury ogłasza, kto uzyskał najwyższą nagrodę Grand Prix, a które osoby zajęły miejsca na podium (1, 2 i 3) w poszczególnych kategoriach fotografii przyrodniczej.

Grand Prix przypadło Agnieszce Florczyk, która wykonała niezwykłe, melancholijne zdjęcie ptaków w Dolinie Baryczy. Fantastyczne zdjęcia nagrodzone w poszczególnych kategoriach można obejrzeć na facebookowej stronie ZPFP i w galerii na  stronie internetowej Związku.!

Festiwal zwieńczyło ogłoszenie wyników Konkursu Pokazów Multimedialnych Wizje Natury 2021.  Grand Prix trafiło do Łukasza Gwiździela. Pierwszym miejscem cieszyła się Elżbieta Kaps, zaś nagroda Publiczności trafiła w ręce Urszuli Frydrych.

 A tak to wyglądało na stronie Facebooka ...

Zrzut ekranu 2021-11-20 o 23.22.00.png 

Wystawa „Skrzydlaci sąsiedzi. Poznaj ptaki Służewa” – i mój w niej udział.

DSC_9317.jpg      Wydarzenie miało miejsce w Galerii „Przy Kozach” Służewskiego Domu Kultury w dniach 18.06.-15.07.2021 r. (ze względu na pandemię, opóźnienie o ponad pół roku).

Wystawa podsumowała projekt „Skrzydlaci Sąsiedzi”.  W jego ramach odbyły się warsztaty: ręcznego szycia, ceramiczne, hafciarskie, dźwiękowe i fotograficzne. Wszystkim warsztatom towarzyszyły spacery ornitologiczne oraz wykłady wokół tematyki ptaków.  

DSC_9310.JPG        DSC_9311.jpg


DSC_9307.JPG   Spośród kilkunastu zdjęć jakie wysłałam w ramach tzw. Open Call, wybrano 5 (tak na marginesie: dopuszczano zdjęcia zrobione ogólnie, w Warszawie). Zawisły na ścianach Galerii. Były to:

1) Tytuł zdjęcia: „TRZCINOWY SŁOWIK” (Data i miejsce wykonania: 06.05.2017; Dolinka Służewiecka – trzcinowisko nad stawem).  

Zelichowska_H_08.JPG

Krótki opis: Dopiero niedawno przyleciał z dalekiej Afryki! Jego konkurenci też. Trwa siłowanie się na głosy i wytyczanie granic rewiru. TRZCINIAKI (Acrocephalus arundinaceus) z wysokości trzciny trzeszczą, rechoczą, są bardzo głośne.

2) Tytuł zdjęcia: ODWAŻNA OTWIERA SZEREG …(Data i miejsce wykonania: 17.01.2019; Jezioro Służewieckie – molo z widokiem na pętlę

tramwajową).                                                                                            

Krótki opis: Drewniane, dające wygodne oparcie dla stóp balustrady mola na jeziorze Służewieckim, są wciąż okupowane przez ŚMIESZKI (Chroicocephalus ridibundus). Tło dla tego „śmiesznego” szeregu tworzą żółte tramwaje na pętli

.Zelichowska_H_09.JPG

3) Tytuł zdjęcia: UCZTOWANIE (Data i miejsce wykonania: 05.10.2018; Rynek Starego Miasta).

Krótki opis: Wszędobylskie i rezolutne WRÓBLE (Passer domesticus) dobrze znają taki przysmak, jakim jest słonecznik. Do karmiącej ręki zleciała się gromadka warszawskich wróbelków!  

Zelichowska_H_14.JPG

4) Tytuł zdjęcia: AMATORKI BRZOZOWYCH SZYSZECZEK (Data i miejsce wykonania: 08.02.2017; brzoza na Ursynowie Północnym).

Krótki opis: CZECZOTKI (Carduelis flammea) zimą zwinnie wspinają się po cienkich gałązkach brzozy i rozdziobują malutkie szyszeczki. Spoglądają czujnie na wścibskiego fotografa, nie przerywając żerowania … (to zdjęcie reklamowało wydarzenie na stronie intrnetowej i FB).

Zelichowska_H_15.JPG

5) Tytuł zdjęcia: NA STAWACH W DOLINCE SŁUŻEWSKIEJ (Data i miejsce wykonania: 24.11.2014; Dolinka Służewiecka – widok na groblę rozdzielającą dwa stawy).

Krótki opis: Niedługo zima … Trzeba najeść się i przybrać na wadze, korzystając z zasobów tego miejsca. Trzcinowisko daje schronienie, woda i roślinność w okolicy – pokarm. Zleciały się więc ŚMIESZKI I KRZYŻÓWKI. Słońce dodaje koloru do tego listopadowego dnia.

Zelichowska_H_18.JPG

 Z ekspozycji można było dowiedzieć się, które ptaki bytują w Dolince Służewieckiej, w jakich przestrzeniach możemy je spotkać, jak również co wyróżnia poszczególne gatunki. Jak napisali autorzy wystawy i projektu: „W twórczy i różnorodny sposób opowiadamy o bioróżnorodności, która wbrew pozorom nie jest tylko o Skrzydlatych Sąsiadach, ale także o nas - o tym, jak różnie na nie patrzymy, jak sobie je wyobrażamy i co nas najbardziej w nich fascynuje.”.

DSC_9314.JPG

Autorka/Koordynatorka projektu: Dominika Dzieniszewska.

Partnerzy projektu: SM “Służew Nad Dolinką”, Warszawska Grupa Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (WG OTOP).

Projekt finansowany z Funduszu Animacji Kultury m. st. Warszawy.

 

GOŁĄB - doceniany przez tysiąclecia. Dziś ma wyjątkowo złą prasę. Dlaczego?

 Marta Siesicka-Osiak z Hanną Żelichowską - WYWIAD

data aktualizacji: 2021.04.10

DSC_7721golebie.JPG

Nasze bloki przypominają im skalne półki, na których lubili przesiadywać ich przodkowie. Z natury są roślinożerne. Przez wieki cieszyły się dużą sympatią ludzi, którzy doceniali ich zdolności, delikatność i urok. Dopiero w ostatnich latach wizerunek gołębi kuleje. Niesłusznie!

Gołębie to najbardziej kontrowersyjne miejskie ptaki. Ptaki, które nie poradziłyby sobie w innym środowisku niż obok człowieka. Choć rzeczywiście bywają uciążliwie dla mieszkańców, to możemy starać się minimalizować te uciążliwości i układać sobie lepsze relacje z nimi. Jak?

O tym i o innych ciekawostkach opowiada nam Hanna Żelichowska, miłośniczka i fotografka ptaków, która od lat obserwuje je na Ursynowie.

O gołębiach mówi Pani czule i z troską. Lubi je Pani. Dlaczego?

Bardzo mi się podobają! Nie tylko wizualnie, ale także z usposobienia. Są miłe w swoich zachowaniach, widać, że lubią ludzi, wydają się takie ufne, z zainteresowaniem patrzą człowiekowi w oczy. Trochę też – z nadzieją... Są zasadniczo monogamiczne, a para okazuje sobie wiele czułości na co dzień. Wszyscy wiemy co oznacza, że „kochają się jak dwa gołąbki”.

Gołębie miejskie mają bardzo dobą pamięć, podobno zapamiętują twarz człowieka, który je

skrzywdził, przestraszył. Gołąb nie ma ani pazurów, ani ostrego dzioba, nie rzuci się na człowieka i go ze złości nie podrapie. Może jedynie machać i uderzać skrzydłami w obronie własnej, ale z zasady jest nieagresywny względem ludzi.

Dlatego, kiedy np. podczas karmienia w parku wskoczy nam na rękę, nie mamy się czego obawiać. Będzie delikatnie wydziobywał ziarno z dłoni. Urzekają mnie czerwone, miękkie i miłe w dotyku łapeczki tego ptaka. Zaciska je na ręce człowieka nieśmiało, co też dowodzi, że gołąb jest wrażliwym i delikatnym ptakiem.

Swoją urodę gołębie miejskie zawdzięczają przede wszystkim kolorom upierzenia. Na szyi piórka opalizują zielenią i fioletem, głowa jest niebiesko-szara, tułów - w zależności od kąta padania światła – szary lub niebieski. Mają wiele rozmaitych wzorów, często z dużą domieszką czerni i białego, czasami pióra są całkiem rude lub prawie czarne. Tęczówki oka są u tego ptaka czerwone, a nasada dzioba, tzw. woskówka, biała. Nie spotkamy dwóch identycznych gołębi.

Nasze miejskie gołębie pochodzą od gołębia skalnego, ale po drodze niejednokrotnie mieszały się z gołębiami hodowlanymi. Właśnie swoim przodkom zawdzięczają dwa czarne paski na skrzydłach oraz intuicyjne wyszukiwanie miejsc, które przypominają środowisko skalne – nisze w budynkach, stropodachy, gzymsy, nasze parapety czy balkony.

                                          DSC_0910golab.JPG

Gołąb zajmuje wyjątkowe miejsce w naszej kulturze. Jego wizerunek jest jednym z najpopularniejszych symboli.

Uważa się, że gołąb był jednym z pierwszych udomowionych ptaków. Przedstawienia gołębi zostały odnalezione na malowidłach egipskich sprzed 3 tys. lat, już wtedy prowadzone były najstarsze hodowle tych ptaków. Były to ptaki szanowane przez różne ludy i doktryny.

Gołąb to prawdopodobnie najczęściej wspominany ptak w Piśmie Świętym. Kojarzony z łagodnością,

delikatnością, niewinnością, czasami także z duchowością, zwiastowaniem. Jako symbol Ducha Świętego oznaczał miłość, dobroć, cierpliwość, wierność, umiar i pokój.

Gołąb był doceniany przez tysiąclecia i wieki. Np. we Francji istniało nawet prawo – zarezerwowane tylko dla królów, kleru, szlachty oraz wybranych właścicieli ziemskich – które dawało przywilej posiadania własnych, z artyzmem wykonanych gołębników i dużej liczby pięknych gołębi. Im pokaźniejszy gołębnik, tym większy prestiż i bogactwo, bo większa była produkcja guano (odchodów) wykorzystywanego m.in. do produkcji wartościowego nawozu.

Jako ciekawostkę warto przypomnieć, że jeden z najbardziej znanych rysunków Pabla Picasso to „Gołąb pokoju”. W polityce „gołębiami” zazwyczaj określa się zwolenników kompromisu i ugody.

9 kwietnia był Światowy Dzień Gołębia. Wywodzi się on z tradycji hodowania, trenowania i korzystania z gołębi pocztowych. Dlaczego akurat one zostały wykorzystane do takiego celu?

Gołębie mają kilka cech, które wyróżniają je wśród innych ptaków. Odpowiednio trenowane i wdrożone do dłuższych lotów, mają umiejętność powrotu do domu, czyli do swojego gołębnika. Gołębie miejskie są osiadłe i to ich nie dotyczy, bo cały czas są „w domu”, ale to tylko kwestia treningu. Gołębie mają wbudowane naturalnie „mapę i kompas” do nawigacji, mają też świetny wzrok i podczas lotu wykorzystują punkty orientacyjne, odczuwają pole magnetyczne i słyszą infradźwięki, których my nie słyszmy. Są naprawdę niesamowite i godne podziwu!

Od zawsze te cechy gołębi wykorzystywane były podczas oblężeń miast i w czasie wojen dla celów przesyłania wiadomości i wzywania pomocy. Używali też gołębi marynarze na statkach, pracownicy obsługujący latarnie morskie, poczta słynęła ze swoich gołębi pocztowych, a także osoby prywatne za pomocą gołębi słały sobie tajemne liściki... Niektórzy hodowcy podtrzymują tę tradycję i nadal szkolą

gołębie do przenoszenia ważnych wiadomości.

Jak widać gołębie mają za sobą kawał udokumentowanej, dobrej historii dzielonej z ludźmi. Były czasy, kiedy niezwykle szanowano gołębie, również te miejskie. Dlaczego teraz nie wszyscy mieszkańcy miast je lubią?

Wystarczy trochę poobserwować gołębie w stadzie, żeby stwierdzić, że te ptaki wcale nie są głupie, a ich umiejętności i elastyczność przystosowywania się do różnych warunków bytowych, jest zadziwiająca. Są na swój sposób mądre, spostrzegawcze, niezbyt płochliwe, a na dodatek niesamowicie uparte. Ta ostatnia cecha sprawia, że trudno pozbyć się ich np. z balkonu, niełatwo odgonić od karmnika, gdzie sypiemy karmę „tylko” dla małych wróblowych, wielokrotnie ponawiają próby założenia gniazda właśnie w prawym górnym kącie naszej loggi.

Są też inne powody, żeby za nimi nie przepadać, nie można temu zaprzeczyć. Gołębie miejskie żyją w wielopokoleniowych i dużych grupach, są wśród nich słabe i chore osobniki, drepczą po swoich odchodach, mają trudności z dostępem do wody i kąpieli. Z tego powodu, mogą być zagrożeniem sanitarnym czy epidemicznym. Są nosicielami różnych chorób i pasożytów, które są jednak groźne przede wszystkim dla nich samych. Przy bezpośrednim kontakcie z odchodami człowiek też może się zarazić, ale - jak podkreślają eksperci - wystarczy zachować higienę, myć ręce i takie zachorowanie będzie niemożliwie. Właśnie tego ludzie się boją, niepotrzebnie.

Druga sprawa to gołębie odchody. Są brzydkie, nieprzyjemnie i duże. Te odchody są dość żrące, w swoim składzie mają azot, fosfor, wapń i różne substancje organiczne. Ludzie zostawiają odpadki jedzeniowe, które gołębie spożywają, a często mają potem problemy żołądkowe.

Po trzecie, gołębie potrafią „polubić” określone piętro i balkon, zanieczyszczając go odchodami i sprawiają nam kłopot. Zazwyczaj wystarczy zwykły środek czyszczący i woda, ale kto lubi takie sprzątanie?! Odchody gołębi spadają z parapetów, gzymsów, a także z drzew, bowiem tam gołębie miejskie chętnie odpoczywają w upalne dni i w nocy. Siadają też na budynkach historycznych i pomnikach, gdzie walka z kupkami tych skądinąd uroczych ptaków, jest uciążliwa i kosztowna.

Mimo to nie rozumiem, nie akceptuję i nie zgadzam się na to, żeby traktować gołębie z okrucieństwem i nienawiścią. One nie mają innego środowiska, nie można ich przepędzić z miasta, bo np. w lesie, na polach czy nawet w górach - nie przeżyją. Od człowieka gołębie są zależne i człowiek może ich życie uczynić piekłem lub wykorzystać swoją inteligencję do zapewnienia im dobrostanu, na jaki zasługują.

                   DSC_8386golab.jpg

Jak sprawić, żeby to nasze wspólne życie z gołębiami było lepsze?

Nasz kontakt z gołębiami miejskimi, taki z własnej woli, sprowadza się najczęściej do obserwacji i fotografowania tych ptaków oraz do dokarmiania ich. Zaloty gołębi są spektakularne, bo polegają na tańczeniu wokół partnerki, prężeniu kolorowej obroży na szyi i wypinaniu piersi, gruchaniu, a często również na walce na skrzydła z konkurentem. Patrzymy co robią, jak się poruszają, jakie mają ubarwienie, podziwiamy, chcemy ich dotknąć a także - dać coś do zjedzenia. Byle nie chleb, który zawsze szkodzi ptakom i często jest przyczyną dolegliwości i chorób.

Na zdrowie gołębi miejskich ma wpływ jakość i sposób dokarmiania. Dokarmiane w zimie jest zrozumiałe, bo brak jest wtedy naturalnego pokarmu roślinnego, a swoje żołądki gołębie zapełniają jedynie tym co znajdą, czyli odpadkami. Należy więc podawać tylko to co jest dla nich zdrowe, czyli zboża i nasiona, grube kasze, ryż, groch, kukurydzę lub płatki owsiane, a na deser – łuskany słonecznik, za którym przepadają.

Gołębie są generalnie roślinożerne, nawet swoich piskląt nie karmią pokarmem zwierzęcym, choć zdarza im się skubnąć znalezioną bułkę z kiełbasą. Kiedy trafią na jajko to z chęcią je wypiją. Dzięki diecie bez spleśniałego chleba z solą, będą miały zdrowsze żołądki, a ich odchody będą mniej nieprzyjemne.

Późną wiosną, np. od kwietnia, latem i wczesną jesienią gołębi miejskich nie powinno się dokarmiać. Pod warunkiem oczywiście, że istnieć będą obszary chwastów i dzikiej zieleni koszonej po wysypie nasion. Zaprzyjaźnionej parze gołąbków czy nawet gołębiej rodzince można od czasu do czasu, nawet latem, wyspać garść ich smakołyków, ale unikać chleba i odpadków z naszego stołu.

Najtrudniejszym problemem do rozwiązania jest gniazdowanie gołębi miejskich. W okresie II-XI gołębie mogą mieć 4-5 lęgów. Co prawda wysiadują jedynie 2 jaja i dzieciństwo przeżywa najwyżej jeden gołąbek, jednak ptaki te rozmnażają się dość szybko. Na balkony gołębi wpuścić nie chcemy, stropodachy zakratowujemy, z parapetów zganiamy, nisze blokujemy.

Skoro hodowcy dają gołębiom gołębniki, to może i w tkance miejskiej mogłyby – dla gołębi miejskich – powstać takie sztuczne miejsca na gniazda tych ptaków? Warto, moim zdaniem, rozważyć takie rozwiązanie m.in. na Ursynowie. Wymagałoby to jednak ekspertyzy ornitologów, skorzystania z doświadczeń hodowców gołębi i przewidzenia ewentualnych konsekwencji i zagrożeń.

A tymczasem zamiast gołębników pojawiają się „zasieki”...

Uporczywe staranie się gołębi miejskich o wygodne miejsce na naszym balkonie czy w stropodachu wynika z ich instynktu rozrodczego. Chcą mieć potomstwo. Chcą w dobrych warunkach karmić pisklęta ptasim mleczkiem i troskliwie o nie dbać. Czy to nas dziwi? Raczej nie, ale my ich po prostu nie chcemy obok nas.

Są różne sposoby na radzenie sobie z tym, żeby gołębie nie osiedliły nam się na balkonie - od rozwiązań zabawnych i nieużytecznych, przez częściowo skuteczne, do sposobów okrutnych i moralnie nagannych. Np. ma zniechęcać gołębie wieszanie błyszczących przedmiotów (płyt CD), ruszające się atrapy drapieżnych ptaków (z domalowanym białym okiem), a nawet duże pluszaki posadzone na balkonie. Bardziej skuteczne będzie osiatkowanie balkonu albo powieszenie linek. Niektórzy wciąż klaszczą w ręce i machają ścierką przed nadlatującym gołębiem. Prawdopodobnie upór człowieka wreszcie zniechęci gołębia, który znajdzie sobie bardziej przyjazne miejsce.

Niestety dość często na gzymsach budynków czy na stacjach metra, montowanie są metalowe, ostre kolce. Są czymś bardzo okrutnym, ptaki mogą się o nie zaczepić, poranić, a młode są bezbronne w kontakcie z nimi i często giną w męczarniach. Do użytku dopuszczone tylko te atestowane, z tępymi końcówkami lub gumowymi albo sylikonowymi nakładkami, które nie ranią podlatujących ptaków. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są spirale lub po prostu niedopuszczenie do wlatywania ptaków w poszczególne miejsca.

Gołębie miejskie są pod częściową ochroną prawa (rozporządzenie Ministra Środowiska z 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt), co oznacza, że nie tylko nie wolno ich zabijać, ale także nie wolno przenosić ani usuwać gniazd (chyba, że są puste), piskląt, jaj. Przeniesienie gniazda z jajami lub pisklętami można uznać za równoznaczne z zabiciem piskląt lub zniszczeniem jaj, ponieważ gniazdo zostałoby porzucone przez dorosłe ptaki a ich potomstwo zginęłoby bez opieki rodziców. Jeżeli gołębie miejskie zagnieżdżą się np. na balkonie, to prawo zakazuje ingerencji.

Jedynym wyjściem jest przeczekanie do końca lęgu, aż młode dorosną i samodzielnie opuszczą gniazdo. Lepiej jednak przepłoszyć ptaki zawczasu, czyli usunąć przynoszone na gniazdo patyczki (to nam wolno), jeśli nie chcemy mieć stałych lokatorów. Gołębie bowiem wracają do nas jak do domu rodzinnego i wtedy trudno się ich pozbyć. Czasami już nie chcemy się ich pozbywać, bo spodobało nam się obserwowanie jak śliczne są malutkie gołąbki (po kilku dniach to żółte puszyste kuleczki) i jak czule zajmują się nimi rodzice.

dsc_2427golebie.jpg

Niektórzy mówią o nich „latające szczury”. To chyba krzywdzące określenie?

To bardzo niesympatyczne, zupełnie nieuzasadnione określenie! Pokazujące, jak małą mamy wiedzę o gołębiach miejskich. One absolutnie nie są szkodnikami. Wyjadają po prostu to, co człowiek po sobie zostawia. W miastach, w których ludzie nie rzucają odpadków, jest schludnie i czysto, nie ma zbyt wielu gołębi. A tam gdzie są odpadki, są gołębie. Masowo. To jedyne podobieństwo do szczurów – gromadzenie się przy odpadkach i ich zjadanie. Ale robią tak wszystkie zwierzęta. Z

niedożywienia słabną i chorują, a potem zarażają chorobami swoje środowisko.

Może właśnie tu jest klucz do „dogadania się” z miejskimi gołębiami. Kiedy ludzie śmiecą i wyrzucają jedzenie gdzie popadnie, populacja gołębi rozwija się nadmiernie. W Polsce gołąb miejski to szeroko rozpowszechniony gatunek lęgowy. Liczebność w Polsce szacowana jest na 100-250 tysięcy par (w Warszawie 35-65 tys. par). Tworzy ściśle osiadłe populacje, nie migruje.

I cóż... musimy je po prostu polubić, bo one z nami są i będą. Warto wsłuchać się w to delikatne gruchanie, dużo przyjemniejsze niż choćby krakanie wron. Spojrzeć jak pełne zaufania podlatują do ludzi. Popatrzeć na wdzięczące się pary gołąbków i podejrzeć jak wyjątkowo troskliwie rodzice opiekują się potomstwem. Skupmy się na tych czułościach, gruchaniu, widowiskowych tańcach i przytulańcach, a od razu inaczej zaczniemy o nich myśleć z większą dozą zrozumienia i sympatii. Gołąb też ptak!

Dziękuję za rozmowę.

W GALERII WIĘCEJ ZDJĘĆ URSYNOWSKIECH GOŁĘBI:

Źródło: https://haloursynow.pl/artykuly/doceniany-przez-tysiaclecia-dzis-ma-wyjatkowo-zla-prase-dlaczego-wywiad,16959.htm


https://www.haloursynow.pl/drukujpdf/artykul/16959

KONKURS Fotograficzny "CZTERY ŻYWIOŁY W LASACH"

Plakat_konkurs_foto.jpg

 DSC_3253-kopia.JPG      

          Na konkurs fotograficzny  „Cztery żywioły w lasach” Instytutu Badawczego Leśnictwa (IBL) natrafiłam na stronie Mazowieckiego Oddziału Związku Polskich Fotografów Przyrody (OM ZPFP), którego członkinią jestem od niedawna. Regulamin i zasady konkursu wydały mi się zachęcające. Dla potrzeb konkursu IBL musiałam jednak rozpracować termin „czynniki biotyczne i abiotyczne” jako przyczyny i skutki zagrożeń w polskich lasach. Szukałam w swoich zasobach zdjęć, które nawiązywałyby do tematu. Nigdy nie widziałam w naturze pożaru, skutków wichury ani powodzi w środowisku leśnym. Nie było łatwo, ale wybrałam zdjęcia dla każdej kategorii (termin do wysyłki był: 25.09.2020).

         Jury wyróżniło moje zdjęcie, które pokazuje potężne huby nadrzewne, pokryte czapami śniegu. Jedno i drugie to żywioły mogące lasom mocno zaszkodzić, a jednocześnie – atrakcyjny wizualnie skutek zimowej pogody. Spodobało się. A ja dostałam nagrodę (03.11.2020), torbę fotograficzną, co mnie bardzo ucieszyło. 

         Jestem na emeryturze i teoretycznie mam więcej czasu na fotografowanie. Tak, na pewno, ale z wiekiem przychodzą różne ograniczenia. Nie tracę jednak ani optymizmu, ani zapału i wciąż jestem otwarta na nowe wyzwania.  Każde zwycięstwo w konkursie  pomaga i zachęca, dodaje wiary w swoje możliwości. 

          Fotografuję amatorsko od kilkunastu lat. Przede wszystkim ptaki. Skupiam się na środowisku miejskim i podmiejskim, od czasu do czasu wyjeżdżamy z mężem w tzw. teren. Używam aparatu Nikon D7200 i teleobiektywów, poczynając od 300 na 600 mm kończąc. To do ptaków, czasami innych zwierząt. Sprzęt o mniejszych parametrach stosuję do fotografowania pejzaży czy urody roślin.

         Im dłużej doskonalę swoje umiejętności, zdobywam wiedzę i doświadczenie, tym bardziej wzrasta moja wrażliwość i empatia. Naruszanie intymności ptaków, ich potrzeby np. spokojnego żerowania czy odpoczynku uważam za niewłaściwe. Staram się nie zbliżać za bardzo do ptaków, kładę na ziemi, żeby być na ich poziomie, ukrywam w zakrzaczeniach, nie wabię ptaków, nie płoszę, nie zaglądam do gniazd i nie podglądam z niedużej odległości rodziny karmiącej pisklęta. Teleobiektyw pozwala na zrobienie niezłych zdjęć przy zachowaniu zasad etyki i szacunku dla ptaków. Dotyczy to również innych zwierząt, ale te spotykam rzadko. Najczęściej Łazienkowskie wiewiórki, które są tak obyte z człowiekiem, że wskakują mu na głowę, zaglądają do kieszeni, wspinają się po spodniach i kurtkach.

Zrzut ekranu 2020-09-30 o 21.13.41.png

         Moje sukcesy jako fotografki? Nagrody i wyróżnienia w kilku konkursach, lokalne wystawy zdjęć ptaków i przyrody. Ponadto, moje zdjęcia widnieją na tablicach ścieżek edukacyjnych w parkach i kącikach przyrodniczych w różnych częściach Polski, w internetowych Atlasach Ptaków, w broszurach, artykułach prasowych i publikacjach, m.in. w „Salamandrze” czy w „Ptakach Polski”, w kalendarzach np. Ptasiego Patrolu.

         Działam na rzecz ochrony ptaków i ich środowiska przyrodniczego, samodzielnie lub jako członkini organizacji pozarządowych, jak OTOP, STOP czy TP „Bocian”. Zatem, piszę teksty, udzielam wywiadów w prasie i w radiu, wypowiadam się, kiedy mnie pytają o ptasie zachowania i zwyczaje w prywatnych e-mailach oraz na stronach FB. Czasem aktywnie interweniuję, kiedy ptasie siedlisko bywa niszczone a wtedy wymuszam wieszanie budek lęgowych na budynku po wykonanej termomodernizacji (co wynika z prawa). Mam własną stronę internetową www.ptakimiasta.pl. Znają mnie też na Facebooku, jako Hannę Żelichowską ze stroną główną i właścicielkę stron tematycznych: poświęconej wróblom (Kochany wróbel), ptakom w mojej części warszawskiego Ursynowa (Ptaki na Stokłosach), ptakom w parku Agrykola w Warszawie (Kanał Piaseczyński – ostoja ptaków) oraz ogólnie - przyrodzie  (Kwiaty i nie tylko).
Obejrzałam zdjęcie nagrodzone Grand Prix oraz pozostałe nagrodzone i wyróżnione zdjęcia. Są wspaniałe! Domyślam się, że niektóre z osób uczestniczących w konkursie musiały obserwować z dość bliska ratowanie lasów i trudną walkę z żywiołami.  Jury na pewno miało problemy z wyborem spośród tak wielu doskonałych fotografii. Tą drogą przesyłam szczere gratulacje dla nagrodzonych i wyróżnionych Autorów!

4.W.JPG

https://www.zywiolywlasach.pl/konkursy/konkurs-fotograficzny-cztery-zywioly-w-lasach/?fbclid=IwAR09kUEliKgO_aqQFuNZgF0v6ozxPf8cUitHOIzJueFfCYTJ4mqa8SsKOEg

_____________________

Tak na marginesie ... Do czynników abiotycznych zaliczamy:

  • ukształtowanie powierzchni terenu,
  • skalistość ziemi,
  • czynniki chemiczne np.: skład chemiczny atmosfery i wód, zwłaszcza ich zasolenie, natlenienie,
  • klimat,
  • wilgotność powietrza,
  • temperaturę,
  • światło,
  • ciśnienie atmosferyczne lub ciśnienie hydrostatyczne
  • promieniowanie i jonizację powietrza,
  • pole magnetyczne (magnetorecepcja),
  • prądy powietrza i morskie.

 Czynniki biotyczne (gr. βίος, bios – życie) – czynniki ekologiczne polegające na oddziaływaniu żywych organizmów w sposób bezpośredni lub pośredni na inne organizmy. Czynniki biotyczne, podobnie jak czynniki abiotyczne (fizykochemiczne), regulują rozmieszczenie i liczebność populacji. Należą tu zależności międzygatunkowe oraz konkurencja wewnątrzgatunkowa.

Konkurs MOJA KWARANTANNA - w ramach OM/ZPFP

15 marca 2020 r. ogłoszony został konkurs dla członków  Okręgu Mazowieckiego (OM) Związku Polskich Fotografów Przyrody (ZPFP). Ponieważ nie można było, bez potrzeby, wychodzić z domu, to nie mogliśmy fotografować przyrody na zewnątrz, z dala od miejsc zamieszkania. Żeby nie wyjść z wprawy a poza tym, żeby mieć zajęcie, zaproponowano nam, żebyśmy fotografowali: 

- kat. A - przyrodę w domu;

- kat. B - przyrodę widzianą z okna (ci, którzy mieszkają w domkach z ogrodem lub mający pod blokiem, na parterze jakieś tereny zielone, lub - szczęśliwcy - mający pod oknem staw, jezioro, las, mogli robić zdjęcia w takim środowisku);

- kat. C - cokolwiek, czymkolwiek, kiedykolwiek.

Konkurs zakończył się 14.06. Zgłosiłam  po 4 zdjęcia do wszystkich kategorii. Po tygodniu, internetowo odbyliśmy głosowanie.

Mariusz Lewandowski, Prezes OM ZPFP ogłosił wyniki. Zdobyłam tylko w jednej kategorii, w "C" - II miejsce (wraz z kolegą) za zdjęcie czarno-białe, wrony siwej, pt.: "Czarownica szatę porządkuje ...".

A oto moje zdjęcie:   106335996_3356437097709179_2940468718134892717_o.jpg

To bardzo duża przyjemność :)

 

WARSZAWSKIE NUROGĘSI W OKRESIE EPIDEMII 2020. Od Łazienek Królewskich przez Kanał Piaseczyński do Wisły …

Tracze nurogęsi to kaczki (rodzina: KACZKOWATE).

1 para.jpgW okresie godowym samiec jest atrakcyjny
- biało-zielono-czarny.
Samica ma rudy
łepek z czubem,
który stroszy
kiedy jest zdenerwowana lub zła.
Trzymają się razem tylko do momentu
wyklucia kaczątek. Potem samica sama
opiekuje się potomstwem.  
5-10 samic nurogęsi gniazduje
w Łazienkach, w dziuplach drzew.

 2 wLazienkach HZ-2.JPG  

W połowie kwietnia i w maju  kaczątka lęgną się i wyskakują na trawę. Łazienkowskie samice, kierowane instynktem, wiodą kaczątka aż do Wisły. Tam znajdą ryby, podstawowy pokarm nurogęsi.   

Droga do Wisły dla maluchów, które przecież nie latają, jest długa i skrajnie niebezpieczna. W linii prostej to byłoby ok. kilometra. Jednak jest to przynajmniej 2 razy tyle! Kaczątka z nurogęsią płyną wodami Łazienek, a potem mają do pokonania dwa baseny Kanału Piaseczyńskiego. Pieszo przebywają odcinki trawiaste, ścieżki i chodniki, ul. Myśliwiecką i Czerniakowską z ruchem ulicznym, ludźmi i rowerzystami. Dalej znowu tereny zakrzaczone i trawiaste, basen portu Czerniakowskiego, śluza i … upragniona Wisła! 

3 Kanal Piaseczynski_HZ.JPGWrony po drodze atakują i porywają kaczątka. Przecięcia w murkach wzdłuż ulicy Myśliwieckiej ułatwiają małym szybkie dojście do wody. Na naszą prośbę te otwory wyciął Zarząd Dróg Miejskich.

 A ZamekPrzerwa.JPG 

Betonowe obrzeże Kanału Piaseczyńskiego jest  prawie bez zieleni, a wyjście na górę – niebezpieczne. Kaczątkom i samicy trudno się tu schować i wypocząć.  To też jest powód, dla którego starają się szybko opuścić Kanał. 

6 nury_HZ.JPGDzięki naszym, z Ulą, wysiłkom sporo już się udało osiągnąć. Na Kanale Piaseczyńskim są zadaszone tratwy odpoczynkowe. W tej chwili już 15! Częściowo zajęte przez gniazda łysek.

7a tratwa .JPG

Obniżany jest poziom wody w Kanale Piaseczyńskim, dzięki czemu odsłania się drożna rura „przepust”. Przepustem pod ul. Myśliwiecką nurogęś z dziećmi może przepłynąć do drugiego basenu Kanału. Jedno niebezpieczeństwo – mniej. Nie trzeba pokonywać ulicy.  

8b znakDrogowyJPG.JPG   8a Tablica.JPG

Na ulicach ustawione zostały znaki drogowe DZIKIE KACZKI! To jednak za mało. Nurogęsiom muszą pomagać ludzie …

Pierwszy leg nurogęsi był w tym roku już na początku kwietnia co zbiegło się ze szczytem epidemii COVID-19 i zakazem wychodzenia bez uzasadnionej potrzeby. Pozamykane zostały parki. Na Kanale Piaseczyńskim i w Parku Agrykola - patrole Policji i Straży Miejskiej. Co najgorsze  - patrole nie znające problemu nurogęsi, nie rozumiejące konieczności włączenia się ludzi w pomaganie nurogęsiom, nie przygotowane do takiej pomocy.

W kwietniu i maju, co roku Ula i kilka innych osób fizycznych, czasami też ja, monitorujemy Łazienki i Kanał Piaseczyński. Teraz też wiedzieliśmy, że jest nurogęś z małymi. Wiadomo, będzie dążyła do Wisły! Będzie potrzebowała pomocy, zwłaszcza na ul. Czerniakowskiej.

8 kwietnia w godzinach porannych trzy odważne osoby, w tym Ula, pojawiły się przy ul. Czerniakowskiej, w wiadomym miejscu. Jednak patrol Policji/Straży Miejskiej nakazał osobom fizycznym natychmiastowe odejście od ulicy! Nie było dyskusji!

10 panika.jpg

Nurogęś samodzielnie pokonała z małymi jedną część ul. Czerniakowskiej, kiedy auta stały na światłach. Pokonały 3 pasy ulicy! Dotarły do zielonego pasa rozdzielającego. Jednak na drugim paśmie, w kierunku Centrum  samochody ruszyły. Nurogęś spanikowała. Odleciała! Kaczątka zawsze rozbiegają się za matką. Rozbiegły się szybciutko - pod koła samochodów! 9 kaczątek zginęło! Zabrakło człowieka, który mógłby im pomóc.

Nasza bezsilna rozpacz i wściekłość, wielki smutek,  nie miały granic. Obie napisałyśmy alarmistyczne listy do najwyższych władz Warszawy – Prezydenta, Policji, Straży Miejskiej, Zarządu Zieleni. Ula do swojego listu dołączyła filmik z drastycznymi zdjęciami. To na jej oczach, kiedy stała na kładce nad Czerniakowską, 70 m od nurogęsi prowadzącej małe, wydarzyła się ta tragedia. 
Listy POMOGŁY! Odpowiedź była błyskawiczna. Justyna Glusman, Dyrektor Koordynator ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni (Gabinet Prezydenta m.st.Warszawy) wydała dyspozycje pracownikom Zarządu Zieleni. Ci porozumieli się z Policją, Strażą Miejską, Zarządem Dróg Miejskich.  Rozpisano dyżury Zarządu Zieleni w rejonie Kanału.  Kiedy restrykcje złagodzono, można było już nad Kanał zaglądać i współdziałać ze służbami, a przede wszystkim informować o pojawieniu się kolejnej samicy z kaczątkami, wypływającej z Łazienek.

13 z ryba.jpg 

Zarząd Zieleni, na naszą prośbę, nie spuszcza jesienią wody w Kanale, dzięki czemu zdarzają się ryby, ważne w diecie nurogęsi. Małe pożywiają się drobiazgiem z filtrowanej wody. Niespuszczanie wody zbyt często to jeszcze jedno nasze osiągnięcie w tej batalii o pomaganie nurogęsiom.

14  NurogesNurkuje_HZ.JPG Od matki kaczątka uczą się nurkować i zdobywać pokarm.

Następne 3 akcje przeprowadzania nurogęsi przez Czerniakowską, w kwietniu i maju 2020 r.,  były już realizowane przez Straż Miejską i Policję, przy wsparciu ekipy Zarządu Zieleni. Później - także 1-2 wolontariuszy.

15 na drodze.jpg

Pędzą po ul. Czerniakowskiej ciężarówki - ich koła, światła, hałas jaki robią … Mała nurogęś, jeszcze mniejsze kaczątka  i te potwory! Nurogęś musi to wytrzymać i … zaufać człowiekowi. Ruch zatrzymany przez służby mundurowe. Droga wolna. Nurogęś idzie, małe łapeczki dzieci szybko biegną przy mamie.

Niektóre samice robią wrażenie obeznanych z pomagającymi ludźmi. Współpracują. Policjant zatrzymał ruch – idą dalej. Zasadniczo, trzeba trzymać dystans i nie naciskać za mocno na nurogęś. To dziki ptak! Może się spłoszyć, a wtedy małe – panikują. Trzeba mieć doświadczenie i wyczucie. My – mamy. Policja, Straż ludzie z Zarządu Zieleni – uczą się dopiero.

Po przejściu ul. Czerniakowskiej nurogęś z małymi  trafia jeszcze na ścieżkę rowerową.

18 scieżkaRowerDoPokonania_HZ.JPG   19 na rowerowej_HZ .JPG

W maju 2020 r. Zarząd Dróg Miejskich wymalował znaki ostrzegawcze. A nad ulicą wisi poziomy znak ostrzegawczy z wielkim napisem o nurogęsiach.

W tym roku przejścia nurogęsi z małymi odbywały się jeszcze 3 razy (22 kwietnia  – 7 kaczątek; 30 kwietnia – 9 kaczątek; 2 maja – 8 kaczątek). Przeprowadzone zostały 24 kaczątka!

Wygląda na to, że wreszcie po latach starań, problem pokonywania ul.Czerniakowskiej przez nurogęsi został unormowany systemowo. Mamy nadzieję, że już na lata kolejne też. Wniosek: Warto być upartym i konsekwentnie się domagać. A Miasto jak chce to potrafi J

Koniecznie muszę dodać, że zgodnie z prawem, nurogęsi podlegają czynnej ochronie gatunkowej. I że władze samorządowe zobowiązane są chronić dzikie ptaki na swoim terenie, a w przypadku nurogęsi – musi być to ochrona czynna, aktywna.

Prezentacja, technicznie przygotowana przez Irka Grafa, Sekretarza OM ZPFP, została pokazana członkom tego okręgu ZPFP  w czasie zdalnego spotkania w dn. 22.06.2020. Ja dałam swój głos - czytałam tekst, do którego wyświetlane były zdjęcia.  

Zdjęcia i tekst: Ula Frydrych i Hanna Żelichowska                     

Warszawa, 22.06.2020 r.

 

#zostańWdomu .... zostaję ... siedzę ....

DSC_2830kwiaty.JPG image.png

W Polsce epidemia, na świecie - pandemia.  Milion i 600 tys. ludzi na świecie zostało zarażonych, setki tysięcy nie żyje ... Trwają gorączkowe prace nad wynalezieniem szczepionki. Na razie - mamy zakaz spacerowania po ulicach, parkach, nad jeziora i stawy, żeby nie rozprzestrzeniać wirusa. Powinniśmy siedzieć w domu, nie gromadzić się w grupach większych niż 2 osoby, unikać sklepów, środków komunikacji i dbać o siebie tak, żeby nie wylądować w szpitalu lub w przychodni. Warto też unikać niebezpiecznych sytuacji, okradzenia, napaści, wypadku samochodowego, bo wszelkie służby, a przede wszystkim medyczne, mają na głowie koronawirusa. I tk sparaliżowani strachem, niespokojni, czujni, napięci - siedzimy w domu. A kiedy musimy wyjść do śmietnika czy po jakiś zakup, przemykamy chyłkiem, w odległości co najmniej 2 m od innej osoby, przyglądamy się sobie wzajemnie z podejrzliwością, a zasadniczo - unikamy jakiekolwiek kontaktu. Z tego szaleństwa wyłączeni są, jak się wydaje, listonosze i kurierzy, sprzedawcy i kasjerki, jak również straż miejska, policja i inne służby mundurowe .... 

DSC_6289wisnia.JPG

A WIOSNA swoje ...

DSC_3720kasztanowiec.JPG

Wiosna jest ciepła, bezdeszczowa, słoneczna :) Kwitną drzewka owocowe, pękają pączki listków drzew, trawniki zielone, w ogródkach pełno kwiatów! Bzykają owady, pojawiły się nawet grube trzmiele,  motyle np. latolistek cytrynek, rusałka pawik ...

DSC_6273jasnoty.JPG
Ptaki zajmują się sobą i nic ich nie obchodzi nasz koronawirus. One kiedyś miały ptasią grypę ...  Też baliśmy się tego paskudztwa.  Piękne sroki na błękicie, jak japońskie origami i wrony z mocnym krakaniem patrolująceswoje rewiry. To widzę najczęściej. Chwilami przebiaj się do mojego ucha śpiew zięby - stale w innym miejscu, raz blisko, raz daleko. Nigdy jednak nie usiadła w pobliżu. Nie mam jej zdjęcia. Nie mam setek zdjęć ptaków na wiosnę, jakie kiedyś robiłam tu, nad warszawskimi jeziorami, nad Wisłą, w parkach i w terenie wiejskim. Większość z nas, fotografów przyrody, nie ma zdjęć. Nie możemy nigdzie pojechać, ani nawet przejść się po dzielnicy ...

DSC_4370sroka.JPG

Ptaki są w stanie silnego podniecenia i ożywienia. Ich głosy w różnych tonacjach od kwilenia, poprzez ćwierkanie, piszczenie do krakania i skrzeczenia rozlegają się wszędzie - głośno i odważnie. Mniej ludzi, zagrożeń, płoszenia, więcej spokoju, to ptaki poczuły się lepiej i chętniej korzystają ze swojej ptasiej wolności. Cieszą takie widoki i świadomość, że natura ma szanse nieco odżyć iwyzwolić się z wieloletniej antropopresji.

DSC_4428para wrob.JPG

Z powodu epidemii i wszelkich zakazów, w dzielnicy, w mieście samym, jest spokojniej, cywilizacja tak nie huczy, ludzi nie słychać i rzadko widać. Przyzwyczajam się do tego błogostanu. Ptaki pewnie też. Tylko jak to będzie "po"?
Czy taki stan się utrwali choćby w części? Czy przestaniemy tak gnać za dobrami, zarobkiem, lepszym stanowiskiem, prestiżem, popularnością? Czy zrozumiemy, że na świecie, obok ludzi, jest też przyroda - że żyje, ma swoje potrzeby, wymagania, że często oczekuje pomocy, opieki, wsparcia? 

Nie wychodzę, więc fotografuję z okna. Co siądzie na gałęzi drzewa, leci po niebie, wsuwa się do budki lęgowej czy szpary pod balkonem. Dokumentuję i obserwuję.

 Raz tylko, w tym czasie, wyszłam z aparatem na osiedle. Żeby uchwycić rozkwit wiosny i złapać krzątaninę ptaków przy budowie gniazd i ich wyposażaniu.

Mazurki są odważne. Zbierają materiał gniazdowy na ziemi - suche listki traw, mech, zioła. Wrony i sroki wyłamują giętkie gałązki brzozowe. Niektóre murują, bo widać ich umorusane błotem dzioby. 

DSC_6353mazurki.JPG   
       DSC_2003wrona.JPG
Modraszki najpierw sprzątają szparę pod parapetem, a potem znoszą tam mchy, trawki, piórka. To samo - w budkach lęgowych - robią wróble i szpaki.

Lada moment przylecą jerzyki. Kto wie czy nie nastąpi konflikt rodzin różnych gatunków? Mam nadzieję, że nie, bo budek lęgowych na ścianach budynków jest wiele. Dla każdego powinno ich wystarczyć. Niestety, mogę obserwować tylko te sytuacje, które dzieją się naprzeciwko mojego balkonu. Wiosna przeleci, ptaki przelecą, zajmą się wysiadywaniem, nastąpi uspokojenie w ptasim świecie i cisza ...  Na co najmniej 2 tygodnie. Maj-czerwiec to będą miesiące z pisklętami i podlotami.

Czy koronawirus odpuści? Da nam wytchnąć? Wyjdziemy wreszcie z domów? Grubsi, mniej sprawni, nieco jdnak zmęczeni, bledsi i mocno przygnębieni ...
Wiosno, zostań na dłużej!

DSC_6515 wiosna.JPG

Jubileuszowa wystawa z okazji 25-lecia ZPFP

Jestem nowym członkiem Związku Polskich Fotografów Przyrody (ZPFP), ale lubię wykazywać się choćby minimum aktywności.

Na razie wiadomo, nikt nic nie może, Obowiązuje hasło #zostanwdomu, ponieważ mamy w Polsce epidemię, a na świecie - pandemię koronawirusa! Okropny wirus, straszne perspektywy! Siedzimy w domu, bo nie ma gdzie wyjść. Do sklepu można, ale lepiej jak najrzadziej, żeby się nie zarazić.

Zatem, co robimy? Ja siedzę na blogu. I uczestniczę we wszystkich możliwych konkursach. Właśnie wysłałam 5 zdjęć na wystawę jubileuszową. Czy jakiekolwiek moje zdjęcie tam się znajdzie? Mam nadzieję, ale to tylko będzie 60 zdjęć, które zostaną wybrane przez szacowną komisję ...

Zobaczymy. A wysłałam takie zdjęcia - wstawiam je sobie tutaj - ku pamięci :)

25ZPFP_Zelichowska_Hanna_01_OM.JPG

Wąsatka na kiści trzcinowej.

25ZPFP_Zelichowska_Hanna_02_OM.JPG

Wiewiórka wygodnie siedzi i zajada się.

25ZPFP_Zelichowska_Hanna_05_OM.JPG

Trzciniak śpiewa w trzcinowisku nad stawem.
 25ZPFP_Zelichowska_Hanna_04_OM.JPG
Ważka na liściu rośliny wodnej.

25ZPFP_Zelichowska_Hanna_03_OM.JPG
Rybitwa białoczelna z żółtym dziobem.

Do końca kwietnia czekamy na decyzję dot. zakwalifikowanych zdjęć. A potem, trzeba będzie dosłać oryginały ... Zatem - czekam i ja. 

W głosowaniu członków Okręgu Mazowieckiego, do którego należę, moje zdjęcie czeczotek uzyskało III miejsce - tzw. głosowanie publiczności (58 punktów). To już coś! 14.05.2021

________________________________

Wszystkie zdjęcia zgłoszone na konkurs fotografii przyrodniczej Fotograf Roku 2021 ZPFP w okręgach, trafiły do puli centralnej. Jury ogólne ZPFP wybiera zdjęcia i ogłosi wyniki na ceremonii Wizje Natury 2021 w Izabelinie (20.11.2021).



Łyski (Fulica atra) - ja cię kocham, a ty?

Łyska (Fulica atra) należy do rodziny chruścieli. Ptak wielkości niedużej kaczki, o łupkowoczarnym ubarwieniu. Dziób i tarczka zachodząca na czoło - białe. Choć z pozoru przypomina kaczkę, jej palce nie są spięte błonami, lecz mają płatkowate wyrostki po bokach. Łapa łyski jest cudem natury, samym w sobie.

Łyska do niedawna była jednym z najliczniejszych ptaków wodnych, lecz ostatnio, znacznie obniżyła swą liczebność.

Rzadko widuje się zaloty łysek. Uważa się, że to ptaki agresywne, często gwałtownie broniące swojego rewiru, a potem - potomstwa. A jednak - potrafią sobie okazywać czułości w sposób bardzo wyrazisty.

DSC_2515.JPG

To w ogóle interesująca para ptaków na tle innych kaczkowatych: oboje rodzice budują gniazdo z patyków, oboje wysiadują, razem też zajmują się opieką nad potomstwem i karmią swoje brzydkie kaczątka, aż te nauczą się same zdobywać pożywienie. 

DSC_6288lyski.jpg

DSC_2517.JPG

dsc_5407-gniazdo.jpg

W okresie zalotów, para przebywa ze sobą jak najwięcej i są zgodne co do tego, że obszar, który sobie wybrały i gdzie zamierzają zbudować gniazdo, nie może być penetrowane przez inne ptaki wodne. Tę zasadę egzekwują z wielką determinacją, strosząc pióra, psykając i wreszcie - goniąc intruzów bez pardonu. 

DSC_0476ziew.jpg      DSC_2520.JPG

Takie są te nasze łyski i łyseczki. :)

20 marca 2020 roku - MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ WRÓBLA!

                                             DSC_2220bukiet.JPG

No, tak! 20 marca - świętują WRÓBLE, bo to jest ich dzień. Zresztą - międzynarodowy! W tym dniu życzyłam naszym kochanym  WRÓBELKOM (samiczkom i samcom) żeby im nie brakowało siedlisk, czyli miejsc, gdzie mogą założyć gniazdko a kiedy nie wysiadują i nie mają potomstwa, schronić się przed zimnem, deszczem, śniegiem ...  

DSC_2261w dziurce.JPG



     

  DSC_5233wrobel.JPG

Drugie życzenie dla wróbelków - żeby im nie brakowało pokarmu! Nigdy! A w zimie i na przednówku - szczególnie. Od czego to zależy?

DSC_9547wroble.JPG










Przede wszystkim, trzeba pozostawiać dzikie łąki, niekoszone przez okres kwitnienia, bo wtedy jest szansa na dużo nasion na ziemi.Trzeba sadzić krzewy, które są gęste, mają owoce lubiane przez ptaki. Krzewy dają cień, schronienie przed drapieżnikami, miejsce do spędzania wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi. Ależ, oczywiście, wróble, jak wszyscy mają rodziny i przyjaciół. Mają też kolegów i koleżanki, a także wrogów lub osobniki własnego gatunku, których serdecznie nie lubią. Wróble są harde, mają duży temperament, łatwo wpadają w gniew, kłócą się i staczają walki. Ale też często się zakochują i bardzo lubią latać za samiczkami.  

Wróble mogą mieć w sprzyjających warunkach dużo dzieci - nawet 6-8 w jednym lęgu. Maluchy mają trudny pierwszy rok i niewiele z tej gromadki zostaje. Ale sprytne wróble powtarzają lęg jeszcze raz a czasami - nawet dwa razy. Oczywiście, życzyłam wróbelkom dużych, szczęśliwych rodzin i dostatku pokarmu. Wracamy zatem do pokarmu ...Kiedy wróble mają pisklęta w gnieździe, muszą je karmić białkiem. Znoszą więc do wiecznie głodnych dziobków pająki, błonkówki, różne inne niewielkie owady, podobno też - mszyce ... W tym czasie są dla nas pożyteczne szczególnie. 

Wróble chcą też posiedzieć na drzewie i to często jak najwyżej. Byle - bezpiecznie! To możliwe, jeśli na naszym terenie rosną drzewa liściaste, bardzo dobrze - jeśli są to topole (ptaki znajdują w ich listowiu mnóstwo owadów!), świerki, modrzewie ...

Poza jedzeniem stałym wróble, tak jak wszyscy, potrzbują wody do picia, a także do kąpieli. Każdy z nas może tym  naszym małym przyjaciołom, zrobić taką przyjemność jak wanna do kąpieli w lecie (u mnie - też zimą).

DSC_1368kapiel.JPG      DSC_1951maluszi.jpg

Życzeń dla wróbli mam mnóstwo, bo też wielkie, choć całkiem prozaiczne są ich potrzeby. Mieszkanie, jedzenie, bezpieczeństwo! To powinniśmy zapewnić nie tylko wróblom, ale wszystkim ptakom pozostającym z nami, a tym bardziej - tym, które z nami mieszkają (wróble, jerzyki, kawki, sikory, mazurki). 

Okazanie wróbelkom naszych uczuć i wielkiej sympatii - to zaspokojenie ich potrzeb życiowych. Jeśli to robimy, pomagamy naszym milusińskim żyć zdrowo i bezpiecznie. I wtedy śmiało możemy powiedzieć, że KOCHAMY WRÓBELKI! Szczęśliwego roku 2020 wróbelki!

W dniu 20.03.br zaczęła się astronomiczna WIOSNA! A jutro - pierwszy dzień wiosny kalendarzowej. Ponieważ nie mieliśmy zimy, wiosna trwa dla nas cały czas i liczne kwitnące, kolorowe kwiatki nie są tak wielkim zaskoczeniem. Nie są też wielkim wydarzeniem ...  Ale bardzo cieszą!

DSC_1682krokusy.JPG


PRZYRODA ZIMOWĄ PORĄ - konkurs OM ZPFP

Pisałam poniżej, że jestem świeżą członkinią Związku Polskich Fotografów Przyrody (ZPFP), jakkolwiek - starą w każdym sensie, obserwatorką przyrody, w tym ptaków i fotografką. Nawet jako kandydatka, mogłam uczestniczyć w niektórych konkursach Związku. Teraz mogę tym bardziej. No więc, wzięłam udział w konkursie pod hasłem: "PRZYRODA ZIMOWĄ PORĄ" (skrót: PZP).

Wysłałam pod wskazany adres trzy zdjęcia:

1) Zelich_Hanna_PZP_1 - „CZUŁE DZIOBANIE”.  Gawrony (Corvus frugilegus).   
DSC_1573gawrony.JPG
Zdjęcie wykonane na skarpie osiedlowej w dniu 1.03.br.
W okresie zimowym gawrony są w widocznych parach (one na ogół są monogamiczne, ale zimą „bardziej”) Zanim ptaki zabiorą się za budowę nowego gniazda (lub odbudowę starego) oba ptaki okazują sobie czułości za pomocą dziobów.  Dla mnie fascynujące jest to, że jeden drugiemu oka nie wykole, choć dzioby mają  długie, ostre i dotykają wrażliwych miejsc, jak ucho, oko, okolice szyi. Czułe dziobnięcia są wzajemne. Przejawem najwyższej ufności jest wkładanie dzioba w dziób partnere/partnerki, tak jak to robią rodzice, karmiąc pisklę. Tej zimy takich zachowań nie udało mi się sfotografować. Kopulacji gawronów nigdy nie widziałam, wobec czego odnoszę wrażenie, że czułości są bezinteresowne a więc tym bardziej rozczulające obserwatora.

Zelich_Hanna_PZP_2.JPG
 
2) Zelich_Hanna_PZP_2 - „OSTATNIE DWA … A POTEM - GŁÓD?”. Kwiczoł (Turdus pilaris).
Dzień 1 stycznia 2020 r.  - ludzie po sylwestrowej nocy spali, a stadko kwiczołów żerowało na resztkach owoców jarząbu szwedzkiego. Na Ursynowie, gdzie mieszkam, rośnie mnóstwo tych pożytecznych drzew. Na ogół mają bardzo dużo owoców, dzięki czemu kwiczoły, szpaki, jemiołuszki a także drobne wróblowe, żywią się nimi aż do przedwiośnia. Po suszy w 2019 r., jarząby nie obrodziły tak obficie. Stadko kwiczołów wymiotło smakołyk bardzo szybko. Kwiczoł ze zdjęcia smętnie patrzy na dwie ostatnie czerwone kulki. Jestem przekonana, że wtedy z niepokojem myślał o nadchodzących dniach zimowych … Na szczęście, zima nie dokuczyła nikomu.

DSC_8049wrobel.JPG3) Zelich_Hanna_PZP_3 - „JA - WRÓBEL!”. Wróbel (Passer domesticus).
Mam słabość do wróbli. Nawet założyłam dla nich specjalną stronę na Facebooku „Kochany wróbel”.
A 20 marca br., jak zawsze, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wróbla. Samce, choć jawią nam się jako szare, wciąż zajęte poszukiwaniem pokarmu, mało atrakcyjne ptaszki, w sezonie godowym nabierają barwy.  Mocno rzuca się w oczy czarny krawacik i śliniak samca macho, maska Zorro na oczach dodaje wróblowi powagi,  jego szara czapeczka prawie świeci w słońcu, a brązy - apetycznie rudzieją. Taki wróbel przybiera hardą postawę wobec konkurentów a w oczach samiczek nabiera znaczenia i po prostu MUSI się podobać.
Mnie wprost trudno przestać się zachwycać wróblami (bo samiczki też mają mnóstwo uroku).
Wróbel sfotografowany 2 stycznia 2020 r. Aż dziwne, że wokół tyle zielonych listków. Ale, taką mamy zimę … ;)

Głosowanie w tym konkursie odbędzie się na najbliższym zebraniu członków Okręgu Mazowieckiego ZPFP, a potem - będzie wiadomo, kto zdobył jedną z trzech nagród, a kto wyróżnienie ... Może ja - też?

Tylko kiedy będzie możliwe zebranie się w większej grupie? Na razie koronawirus nie przestaje nam grozić, straszyć, ba! przerażać! 

 

PTAKI W KRAJOBRAZIE JESIENNO-ZIMOWYM

Zaledwie 2 dni temu dowiedziałam się o ciekawym, pasującym mi, konkursie zorganizowanym przez Stowarzyszenie "LUDZIE Z PASJĄ" z Ostrowi Mazowieckiej. Konkurs nazywa się "Ptaki w krajobrazie jesienno-zimowym" i kończy się jutro! Zdążyłam.

Należało wysłać jedno zdjęcie oraz skan Karty Zgłoszenia.
Dziś zgłosiłam wybrane zdjęcie, które zatytułowałam:  

„WRONA SIWA PO KĄPIELI”.DSC_3488wrona.JPG 

Pojawił się drobny problem: jak odróżnić krajobraz jesienny od zimowego, skoro  w tym roku zimy u nas nie było? Jednodniowa zamieć i kilka nocy z lekkim mrozem - to tyle z zimy. Nie mam więc zdjęć ptaków na śniegu ani skulonych z mrozu na gałęziach drzew. Dla nich to może lepiej, ale dla przyrody …?

Wszędzie mamy klimaty jesienno-wiosenne i takie też zdjęcia dominują.  Trochę więcej opadów było,  co stwarzało dla ptaków warunki do częstych kąpieli. Wiadomo, że ptaki uwielbiają się kąpać (robiły to również w zimie, kąpiąc się w śniegu).

 Na moim zdjęciu, wrona siwa po wyjściu z wody, poniżej w rowie. Szczęśliwa, ale mokra.  Stojąc na szeleszczących, suchych, jesiennych liściach
uruchamia swój zwyczajowy młynek z piór,
rozpylając aerozol kropelek w powietrze. Wygląda zjawiskowo, lśniąca, w najeżonym czarnym kapturze, ze zlepionymi piórkami wokół oczu i sterczącymi pod brodą. 

Uznałam, że to zdjęcie poleci na konkurs, pokazując z jaką pasją wrona się osusza po kąpieli. A jednocześnie - jest to zdjęcie wyrazem mojej pasji fotograficznej i ukochania ptaków, które obserwuję i uwieczniam na zdjęciach. 

Pozdrawiam serdecznie LUDZI Z PASJĄ!

 Hanna Żelichowska

Obserwatorka i fotografka ptaków

Moje gawrony - zdjęciem dnia na birdwatching.pl

DSC_1573gawrony.JPG   

Moje zdjęcie gawronów w czułej pozie, zostało wybrane Zdjęciem Dnia wortalu przyrodniczego www.birdwatching.pl

Bardzo mnie cieszy ten fakt oraz to, że
gawrony zostały docenione.  One są chyba najmniej lubiane przez ludzi ze wszystkich krukowatych
przebywających w mieście. Nawet istniejące prawo obejmuje gawrony miejskie jedynie ochroną częściową, kiedy gawrony na terenach podmiejskich i wiejskich są objęte ochroną całkowitą.

A sytuacja gawronów wcale nie jest tak różowa. I nie jest ich tak dużo, jak się niektórym wydaje,
kiedy widzą dziesiątki gawronów przesiadujących
zimą na wysokich, bezlistnych topolach i lipach.
To są często, liczni, goście ze Wschodu. Te gawrony już odleciały (a to dopiero początek marca 2020 r.) - wróciły do siebie! I zrobiło się smutno i cicho.

Badania ornitologiczne, m.in. te prowadzone w ramach Monitoringu Ptaków Lęgowych  w Polsce wykazały, że populacja gawronów w ciągu 10-lecia (do r. 2018) spadła o ponad 40% (dokładnych danych nie pamiętam). I nadal ich liczba spada. Co się dzieje?!! Dlaczego?!
Otóż, gawronom potrzeba bezpiecznych miejsc na lęgi i pokarmu. Jedno i drugie jest w niedostatku. Ludzie przeganiają gawrony ze swoich osiedli, bo przeszkadza im hałas, jaki stwarza rozgadana kolonia gawronów; przeszkadzają też odchody spadające z drzew na chodniki, skwery, ubrania ludzi, a czasami nawet - na wózki z dziećmi. Na kolonie gawronów ludzie nasyłają sokolników z ptakiem szponiastym (na uwięzi). To jest broń naturalna, ale nienaturalnie uporczywa, natrętna i codzienna ... Aż do skutku. Bo oczywiście, gawrony dają się przepłoszyć i rozprzestrzeniają się na bardzo małe grupki po 2-3 pary. Zakładają gniazda na wysokich drzewach i teoretycznie mogą się już rozmnażać, tylko że .... brak jest pokarmu do wykarmienia piskląt! Do wychowania gawronów na zdrowe i dorodne oraz szczęśliwe gawrony.  

DSC_1542gawron.JPG

Każdy powie, że gawrony jedzą wszystko, więc co za problem?  Dostęp do koszy na śmieci, śmietników i terenów zaśmieconych wokół - jest. Mogą się pożywić. Może i tak, ale tylko dorosłe. Piskląt żaden rodzic nie będzie karmił bułami, pizzą czy makaronem. A przynajmniej - nie tylko tym. Pisklę musi dostać pożywne mięso. A gawrony nie za bardzo umieją polować na wróble czy sikorki. Padlina zdarza się czasami, ale tu sroki i wrony są szybsze.
Jeśli w pobliżu jest ciek wodny to i zwierzątko wodne się może trafić. Może też szczęściarzowi uda się wygrzebać z gleby dżdżownicę czy inne smakołyki.
Ale, to mało. Stąd problemy gawronów miejskich.

DSC_8108gawron.JPG

To niech wrócą na wieś, powie jakiś dowcipniś lub osoba całkiem nieżyczliwa ...  Hmmm, ale tam
kiepsko z drzewami, nie ma warunków, żeby założyć kolonię. W lesie gawrony nie czują się dobrze. Tu jest konkurencja ze strony myszołowów, kruków czy krogulców. Gawrony wolą miasto, bo jednak i cieplej w murach, i jakoś z pokarmem chyba łatwiej.

Jak widzicie, niełatwe jest życie gawronów. :(
Za to pięknie się kochają :)

http://www.birdwatching.pl/galeria/ostatnio-dodane/zdjecie/140366