Zaświeciło słońce, wybrałam się nad Wisłę ...
8 listopada 2016
Dawno już nie było tak pięknej pogody ... Na niebie trochę chmurek, przyjemny błękit, lekki wiatr. Świetna pogoda na dłuższy spacer. Zatem - z Ursynowa nad Wisłę w okolice mostu Poniatowskiego. Spodziewałam się zobaczyć wiele ptaków odpoczywających na piaszczystej łasze wokół jednego z przęseł mostu.
Nic nie było! No, niezupełnie ... Dwie WRONY SIWE spacerowały po "plaży", a jedna z nich nawet się wykąpała. Oczywiście, w słońcu szybko wyschną jej pióra. Lepiej teraz, bo nie wiadomo jak długo trzeba będzie czekać na następny słoneczny dzień w listopadzie. Na dodatek, po wschodniej stronie piaszczystej łachy, zobaczyłam płynące - jak po sznurku - trzy NUROGĘSI. Wszystkie w szatach godowych, samce. Białe upierzenie, ciemne kaptury, czerwone dzioby.
Dobrze, że chociaż nurogęsi spotkałam. Poza nimi,
nie było innych ptaków wodnych na Wiśle.
Kiedy tak szłam bulwarem, obserwując niebo i wodę,
zobaczyłam przelagtującego KORMORANA. Bardzo się spieszył :)
Przeleciały też mewy - ŚMIESZKA i SREBRZYSTA. Dziwne! Nad Wisłą, w tym rejonie zazwyczaj więcej mew latało, na ogół też pływały tu krzyżówki, a teraz - nic!
Kiedy zobaczyłam barki oraz jakieś inne urządzenia techniczne przy prawym brzegu Wisły, zrozumiałam dlaczego ptaki wyniosły się w inne, spokojniejsze rejony. Tylko jeszcze jeden kormoran pokazał swoje możliwości lotu i lądowania na wodzie. Przecież nie po to tu jednak wskoczył, żeby się popisywać ... Kormoran wspaniale nurkuje i często wyłania się z rybą w dziobie. Tym razem chyba łupu nie było. Przynajmniej ja, nie zauważyłam.
Ot, i tyle moich obserwacji na Wiśle.