WRONY SIWE - moja obserwacja i interwencja ...

Zaczęło się wszystko 6 czerwca 2019 r. Kiedy 3 dni temu usłyszałam jęczenie/zawodzenie/gdakanie (?), pomyślałam, że to krzyżówka utknęła w jakimś miejscu i zdenerwowana, nawołuje. Wybiegłam z mieszkania ... Znalazłam drzewo z gniazdem. Czereśnia. Okazało się, że to wrona siwa. Takim zachrypniętym, żałosnym głosem nawołuje partnera, żeby ją zmienił na gnieździe. Doczekała się i zmiana nastąpiła. To było wtedy ...
Dzisiaj trwało to dłużej i brzmiało bardziej dramatycznie. Aż odwołałam się do pomocy Mariusza, ornitologa, bo serce mi się ściskało z żalu i obaw. Mariusz doradzał spojrzeć na gniazdo i płaczącą wronę z ostatniego piętra klatki schodowej, w budynku naprzeciwko. Ale to nie było możliwe.

       DSC_3423parasol.JPG


Zatrzymała się również Pani Ewelina, przemiła osoba, wrażliwa, zaciekawiona i zaniepokojona. Nie miałam ani aparatu, ani lornetki, tylko komórkę. Mogłam nagrać głos. Mogłam też zadzwonić po Eko-patrol. Na szczęście, nie trzeba było.
Nadleciała druga wrona, a boleśnie jęcząca - szybko poleciała w dół. Nic jej nie było - zmęczył ją upał i głód.
Wrony pewnie mają jaja w gnieździe i pilnują ich jak oka w głowie. Wiedzą, że to smakołyk, na jaki mają chęć nie tylko sroki, ale i grzywacze a także np. krogulec, który pojawia się na Stokłosach.
Od tego momentu zaczęłam poważnie interesować się tymi wronami. Samicę nazwałam "Wronia" a jej partnera "Wron". Po widomym happy-endzie na drzewie, wróciłam do domu i zajęłam się swoimi sprawami.
Myślałam jednak jeszcze o tej sytuacji... Jak to jest, że żadna ze znanych mi wron ani sroki, ani szpaki czy wróble, nie reagują tak rozpaczliwie na długie siedzenie w gnieździe i zmęczenie upałem? Tylko ta "Wronia" - chrapliwie płacząca ...
Podeszłam do okna w pokoju i stwierdziłam, że widzę gniazdo! Jakieś 20-30 m, ale mniej więcej ten poziom. Otworzyłam okno, przygotowałam lornetkę i aparat, i zabrałam się za obserwację.

DSC_5145czulosci1.jpg

                                                                                                                                            W gnieździe były OBIE WRONY! Wysiadują we dwie, na raz?!!! Nie słyszałam o tym. Wronia cicho skrzeczała swoim gdaczącym głosem. Obie miały otwarte dzioby. Chłodzą się. Nadal upał +27 stopni! I co się dalej działo? Otóż, Wron rozłożył skrzydła na ile się dało i stworzył parasol ochronny zarówno nad Wronią, jak i jajkami. Coś pięknego! Wronia wyraźnie tego potrzebowała, bo po chwili umilkła.

Widziałam też czułe gesty, jakie dziobem wykonywał Wron, muskając głowę Wroni. Nie mogło być im wygodnie w tej pozycji i na pewno jeszcze bardziej gorąco. Wronia uniosła się i z otwartym dziobem stała chwilę na krawędzi gniazda. Potem odleciała.
Wron zagłębił głowę we wnętrzu gniazda i wykonywał takie ruchy, które świadczyły o mieszaniu jajek. Jajka powinny być równo dogrzewane i ptaki przesuwają jajka spod spodu do góry. Potem, ale to już mi się wydało dziwne, były takie ruchy ciałem, jakby Wron szurał jajami w tę i z powrotem. Tak robi samica-sokół, kiedy pomaga pisklętom jeszcze w jajach, w kluciu się ... Bo to jest trudne dla pisklaczków. Muszą same przebić się przez skorupkę! Czyżby u pary wron kluły się pisklęta?
Powrotu Wroni nie doczekałam się ...
Zresztą, to nie jest właściwe takie natrętne i długotrwałe obserwowanie ptaków na gnieździe, nawet z dużej odległości.
Więc już więcej nie będę. Może odrobinę, bardzo dyskretnie.


DSC_3366czule.JPG

9.06. Wron i Wronia to niezwykła para. Może inni też takie sceny mieli okazję oglądać? Ja - nie. Do tej pory ...
Czytałam, że krukowate wiążą się ze sobą na ogół na całe życie, w tym wrony też. Wiem, że potrafią sobie okazywać czułości, co nie raz widziałam u kawek, gawronów a nawet srok. Najmniej okazji do oglądania tych czułości (podglądania) miałam w przypadku wron. I to, co teraz widzę, mocno mnie zadziwia i wzrusza ... Staram się im jak najmniej przeszkadzać ...

DSC_3644dziecko.jpg

10.06. Z ostatniej chwili ... Nasza para wron siwych Wron i Wronia mają dziecko! Udało mi się wypatrzeć otwarty różowy dziobek pisklęcia. Oboje już tylko przysiadają na gnieździe i skrzydłami robią parasol, żeby malec miał cień ... Nie ma już wysiadywania.

12.06. Od wczoraj przedpołudnia, a dzisiaj - co kilka godzin, wychodzę z butelką zimnej wody i nalewam do sporego naczynia, umieszczonego we wgłębieniu gruntu, pod drzewem w zasięgu wzroku wron. Okazało się, że chętnie korzystają.
Dzisiaj kupiłam skrzydełko kurczaka, poszarpałam je i położyłam obok pojemnika z wodą. Nasypałam też słonecznika łuskanego, żeby ptaki mogły się pożywić w taki upał. Wydawało mi się, że wrony swojemu dziecku przynoszą w dziobie jakiś pokarm, typu rozmoczona bułka. Może nie, może to coś innego? Jednak taki mięsny pokarm mógłby być dobry dla pisklaka, chyba?
Wrona owszem. Dostrzegła moje działania. Zleciała na dół. Obeszła rozrzucone resztki kurczaka, dookoła, nieufnie ...
W końcu, złapała kawałek w dziób i odleciała.
Po chwili przyleciała po resztę i - jak mi się zdaje - sama zjadła. No, niech będzie - na zdrowie.      

     DSC_3831dziobki.jpg    DSC_3800karmienie.jpg


Pisklę rośnie i nabiera sił. I powoli zaczyna wyglądać jak wrona.
Wrony razem lub na zmianę nadal ochraniają go przed słońcem. Wronia trochę dziś po swojemu pojęczała, ale Wron ją zmieniał regularnie, nawet - śmiesznie - ciałem wypychając z gniazda, żeby poleciała, rozprostowała skrzydła, odpoczęła w cieniu ...
Mały rezolutny. Ładnie podstawia dziobek do karmienia.
Na razie, mimo tego piekielnego upału, wszystko idzie dobrze i wrony coraz sprawniej organizują opiekę i dożywianie dziecka. Oby tak dalej!

  13.06. Jak mama-wrona siwa i tata-wrona siwa uśmiechają się do swojej nieopierzonej pociechy ... Ta para wron jest cudowna!

                                    64394144_2820234974869479_208928426415882240_o.jpg

Samiec wciąż chroni samicę i pisklę przed upałem! przynosi pokarm i pomaga karmić.

14.06. Altruizm małżeński, choć chciałoby się to nawet nazwać "miłością wron siwych" ...  
Trzeba poczytać krótkie teksty przy zdjęciach, żeby zrozumieć, co mam na myśli i dlaczego tak to określam.
Wrony zawsze podziwiałam, jednocześnie odczuwając pewien respekt wobec tych potężnych ptaków, drapieżników.
Teraz na dodatek, jestem pod wrażeniem zdolności tej pary do okazywania sobie i potomkowi uczuć, różnorodnych emocji wypisanych na twarzy, współpracy i oddania w trudnych warunkach pogodowych ...  

     DSC_5094rodzinka.JPG     DSC_5431maly.jpg

15.06. Upał - kontynuacja. W mojej lokalizacji +33 stopnie w cieniu. Wrona w gnieździe, które jest poddane nasłonecznieniu w temperaturze co najmniej +55 stopni! Koszmar!
Dzisiaj Wronia "gdakała" i pojękiwała, tak było jej ciężko. To było ok. 16-tej. Przez okno widziałam, że niektórzy ludzie zatrzymywali się i rozglądali, starając się dociec źródła tego niesamowitego żałosnego narzekania.
Pobiegłam z 2 butelkami wody i torebką słonecznika łuskanego do miejsca na skarpie, gdzie umieściłam kilka dni temu spory pojemnik z wodą. Wrony ze swojego stanowiska widzą to miejsce. I KORZYSTAJĄ! Myślę, że to zdjęło z wron sporą dozę stresu: już nie muszą na długo zostawiać gniazda bez opieki, żeby znaleźć wodę do picia. Przynajmniej tyle mogę zrobić. Dokarmiać mięsem ich nie będę, to dzikie ptaki, muszą sobie radzić ....
Wymieniam wodę 3 lub 4 razy dziennie, bowiem wrony swoim zwyczajem moczą w niej pieczywo oraz wszelkie inne produkty żywnościowe (które same jedzą lub podają pisklęciu). Dzisiaj widać było moczenie jakiegoś mięsa - woda była tłusta, zaczerwieniona i pływały w niej muchy.
Wronia właśnie skorzystała z nowej, czystej wody. Ucieszyło ją również ziarno, które podziobała. Pozostawała poza gniazdem jakieś 10 minut, a w tym czasie Wron pilnował i ochraniał pisklę. Wreszcie zdecydowała się na powrót do "piekła",  jakim jest nasłonecznione gniazdo. Ale już do wieczora nie było słychać jej narzekania.
Natomiast Wron, po powrocie partnerki, wyskoczył z gniazda jak z procy i pięknym szusem w powietrzu opadł prosto przy pojemniku z wodą! Pił, pił i pił. Ach, jaki to był miły widok!
Nie miałam dziś czasu na obserwacje gniazda ... Jedynie rano, raz, zobaczyłam karmienie pisklęcia. Wspaniały czarny łepek i szeroko rozwarty różowy dziobek.

PISKLĘTA WRONY POZOSTAJĄ W GNIEŹDZIE 28-38 DNI! PODLOTY POZA GNIAZDEM POD OPIEKĄ RODZICÓW - PRZEZ MIESIĄC!

16.06. Temperatura nieco się obniżyła. Już nie +33 w cieniu a ok. 30 lub nieco poniżej, kiedy zawiewał wiatr.
Rano widziałam Wronię na gnieździe, potem przylot Wrona i karmienie. Dziobek pisklęcia się pokazał. O 2-3 cm wyżej - czyli pisklę rośnie ... Po południu, znajoma sesja "parasola" nad dzieckiem, na zmianę - raz ona, raz on.
Kilka razy zaobserwowałam gniazdo bez rodzica. Oczywiście, z większej czy mniejszej odległości, wrony obserwują gniazdo. Czasami siedzą na dachu, częściej - doglądają z drzewa.
Dziecko rośnie, rodzice już nie trzęsą się nad maluchem tak, jak na początku ...  

DSC_5114podlot cwiczy.jpg

18.06. Wronie dziecko rośnie i chyba coraz więcej jedzenia się domaga. Co jest zrozumiałe ... Kiedy dzisiaj po południu obserwowałam gniazdo przez chwilę, wrony kursowały z jedzeniem ze 3 razy ...

                                                      DSC_5065drze sie.jpg

24.06. Mała wrona pod opieką obojga rodziców! Dziś mały machał intensywnie skrzydełkami!
Pewnie za kilka dni - poleci ...

28.06. Mały sam jeszcze nie wie, o co mu chodzi ...Czy chce być bardzo samodzielnym podlotem, czy domagać się karmienia krzykiem czy odwracać się do rodziców tyłem i udawać, że wcale nie są mu potrzebni ...?
Poza tym zaczyna być coraz bardziej ciekawski - ogląda to, co dzieje się na dole, obserwuje szpaki, wróble i mazurki buszujące w górze wśród czereśni ... Staje na brzegu gniazda lub wręcz przeciwnie - chowa się głęboko wewnątrz gniazda. Rozterki młodocianego ptaka, który się rozwija i dorośleje. Mam wielkie szczęście, że mogę to podglądać.   

DSC_5046ciekawosc.jpg

29.06. pisałam: "Mam wrażenie, że nie więcej niż 3 dni będę jeszcze pisała o rodzinnym gnieździe wron siwych i ich dziecku. Mały robi się duży, puchu coraz mniej, ruchy coraz bardziej zdecydowane. Kiedy chodzi po gnieździe i przeskakuje z jednego miejsca w drugie, to już nie jest taki nieporadny jak dwa dni temu ... ".
Ze strony rodziców nie widzę jakiegoś zniecierpliwienia i wyganiania dziecka w dorosłość ... Sama jestem zaintrygowana kiedy pożegnanie nastąpi i co będzie dalej ...?
Czy dziki świat zewnętrzny pozwoli przeżyć wroniemu dziecku?

30.06. (niedziela!)
Alert!!!
Mały wypadł z gniazda na moich oczach patrzących z okna. Wrona, która go osłaniała przed słońcem, nawet nie zauważyła. Stała do niego tyłem, pewnie mocno oszołomiona upałem.
Znalazłam go rozłożonego pod drzewem. Ma prawdopodobnie złamaną łapkę. Nie staje na nią.
Jadę z nim do Azylu w zoo!
Rozpacz!

Moja późniejsza relacja tego dnia: mały leżał na twardej ziemi (dobrze, że nie na kostce bauma obok, bo by się od razu zabił!), na brzuszku. Skrzydła lekko rozłożone. W słońcu. Oddychał mocno i ciężko (upał). Podjęłam go delikatnie pod brzuszkiem, troszkę się bronił i pazurkami się uczepił. Spróbowałam ułożyć go we wgłębieniu konara. Przewrócił się na boczek. Szybko dostrzegłam, że lewa łapka źle funkcjonuje. Łepek mu leciał w dół. A wiem, widziałam, że przecież potrafił stać na obu nogach na gnieździe, wyprostowany i zadzierać głowę do góry.

Przeniosłam go w cień. Nie wydawał dźwięków. Leżal tak płasko i nieporadnie. Żadna wrona na szczęście nie interesowała się mną. Zadzwoniłam po Eko-patrol. Nawet by przyjechali, jak opisałam sytuację, ale ... za kilka godzin. Nie! W tym upale ptak padnie! Odwołałam. Poprosiłam męża, żeby przybiegł z pudełkiem z dziurkami. Przenieśliśmy go do domu. Spróbowałam napoić go. Coś wypił. Troszeczkę się ożywił. Ale z całą pewnością nie mógł stanąć, a nawet przybrać półsiedzącej pozycji. Zwymiotował poprzednie jedzenie od rodziców (buła!). Zamówiliśmy taksówkę i bardzo szybko dotarliśmy do Azylu w warszawskim ZOO. Kochani, ratujcie wronka! To nasze wspólne, Facebookowe dziecko ...
Wronek w pudełku. Leży na brzuszku, przekrzywiony w lewą stronę. Jesteśmy w drodze taksówką do Azylu...

                                                                     66176305_2837789513114025_88846496643940352_n-1.jpg

Oddałam małego w pudełku z dziurami w punkcie kontaktowym Azylu, o godz. 16,40. Na pudełku napisałam swoje imię i nazwisko oraz telefon. Ale przedtem, jeszcze w taksówce, którą jechaliśmy z Ursynowa, wysłałam na skrzynkę kontaktową Azylu opis sytuacji, podejrzenia co do sytuacji z ptakiem, swoje dane i zdjęcie podlota w pudełku. W jaki sposób i kiedy mogę pytać o jego stan?
I jeszcze dodatkowe wytłumaczenia, bo na Facebooku było kilka pytań i wiele wyrazów współczucia ... Nie znam się na wronach, to moja pierwsza obserwacja życia rodzinnego tej pary z pisklęciem a ostatnio z podlotem. Dzisiaj wrona ochraniała małego przed upałem, jak zwykle. Kiedy ona leżała nad gniazdem z ochronnie rozłożonymi skrzydłami (parasolem), małemu musiało być gorąco i wyrwał się spod jej skrzydeł. Wziął za mocny zamach, bo zamiast zatrzymać się na brzegu gniazda, co mu się już zdarzało ostatnio, wypadł. Nie wierzyłam własnym oczom, myślałam, że to może szpaki przelatują pomiędzy owocami i gałęziami czereśni. Ale kiedy usłyszałam takie specyficzne klapnięcie, złapałam torbę, rękawiczki, komórkę i czapkę. Byłam przekonana, że wrona będzie bronić dostępu do dziecka, jeśli ono tam pod drzewem leży. A WRONA NIE ZAUWAŻYŁA, że nie ma dziecka i nadal parasolowała nad gniazdem!

1 lipca 2019 (godz. 7,30) - DOBRA wiadomość z Ptasiego Azylu:
"Dzień dobry. Wronka dotarła i faktycznie przydałoby się jej jeszcze kilka dni w gnieździe. Ma problemy z utrzymaniem równowagi i pokłada się na lewy bok. Na szczęście noga nie jest połamana, to raczej bolesność i efekty upadku. Dostała leki, płyny i oczywiście będzie karmiona ręcznie. Pozdrawiamy!"
Ogromnie dziękuję !

Najnowsze wieści o małej wronce: dostaje lekarstwa i jest co dwie godziny karmiona ręcznie... Staje na obu nóżkach, opierając się o ściankę pomieszczenia. Prawa jest silna, lewa - obolała jeszcze. Przebywa z rówieśnikami w podobnej sytuacji. Łatwiej im, kiedy są razem, pogodzić się z brakiem rodziców. Gdyby przebywały poza gniazdem, na czułości i przytulenie pod skrzydełkiem rodziców, nie mogłyby liczyć. Tu, w Azylu, mogą przytulić się do sąsiada/sąsiadki, może też ręka podająca pokarm, podrapie pod gardziołkiem i po piórkach ... I poczęstuje ciepłym słowem. I jest bezpiecznie.

Wiadomości z popołudnia: wrony-rodzice odczuwają brak dziecka. Nawołują - kracząc i szukają go - przelatując z miejsca na miejsce.

2.07.
Jakie to trudne! Może to ja taka jestem przewrażliwiona, nadmiernie antropomorfizująca zachowania ptaków, ale może wiele osób podobnie przeżywa takie sytuacje ...? Nie wiem. Wciąż myślę ... Dzisiaj przejrzałam zdjęcia z 30.06. - robiłam je dwa razy: rano i ok. 15,30 (za kilkanaście minut życie rodzinne wron skończyło się dramatycznie!). Wspominam, myślę, biję się z myślami ...
Przecież uratowałam ptaka. Nie zostawiłam go na ziemi, gdzie umarłby z pragnienia, upału, leżąc bez ruchu, z niesprawną nogą, obolały po upadku. Miałam prawo przypuszczać, że może mieć wewnętrzne obrażenia po wypadnięciu z gniazda na wysokości II piętra, kiedy tak leżał bez życia na ziemi. Prawda?
Gdybym go zostawiła w słońcu na ziemi, udając, że nie widziałam jak wypadł z gniazda, umarłby, albo wcześniej kot by się do niego dobrał lub sroka. A gdyby jego rodzice odkryli, że leży na ziemi, co oni by zrobili? Nic, przecież ... W dziobie wrona nie uniesie takiego ptaka ... Gdyby ktoś inny zdecydował się na pomoc małemu na ziemi, wrony krakałyby rozpaczliwie, ze złością, przerażone ...
Zabrałam małą wronkę. Dorosłe ptaki uniknęły stresu i rozpaczy, bo nie widziały co się stało z ich małą wronką. Uratowałam ptaka, który teraz dochodzi do siebie w Ptasim Azylu warszawskiego ZOO. Zrobiłam dobrze, na pewno ... mm nadzieję ...
A jednak czuję się źle, jest mi przykro i wciąż to wszystko rozpamiętuję... I sto razy w myślach przepraszam wrony z gniazda, chociaż przecież uratowałam ich dziecko. Dobrze, że one mnie nie kojarzą ze zniknięciem ich pociechy.

  DSC_8094wrona.jpg        DSC_5681wrons.jpg

Widzę, słyszę i przeżywam to razem z nimi ...
Bez poważnego powodu NIE WOLNO ZABIERAĆ PODLOTÓW! Po tym, co się wydarzyło, jestem jeszcze bardziej przekonana, że ten apel jest ważny.
Czasami - jednak trzeba. Nasza wronka-podlot została uratowana i wróci do natury za jakiś czas.

Znajome i przyjacielskie osoby z Azylu zapewniły mnie, że mała wronka czuje się coraz lepiej. Uczy się społecznych zachowań wśród innych wron. Za jakiś czas wszystkie uratowane, zdrowe, podkarmione wronki zostaną wypuszczone na wolność ... Mają zapewniony dobry start w dorosłość :)

https://www.facebook.com/PtakinaStoklosach/