DSC_1826wrona.JPG        DSC_4994maly2.JPG

Zaniepokojona moim fotografowaniem jej dziecka stojącego na skarpie, w trawie, WRONA SIWA nawrzeszczała na mnie, ze złości dziobiąc gałązkę, na której siedziała. Musiałam schować aparat i nakryć głowę reklamówką, bo zerwała się z drzewa, żeby za mną polecieć i dać mi nauczkę ... Na szczęście coś innego odwróciło jej uwagę i mogłam bez problemu dojść do domu.

DSC_6799wroniak.JPG

Ja oczywiście wiem, jak wrony chronią swoje podloty i że są gotowe podziobać człowieka, ale - nie zauważyłam jej siedzącej mi nad głową. I to właśnie tak się dzieje ...Nie zauważa się, ale one są czujne i potrafią zaskoczyć, pikując z wrzaskiem w dół ... Znajomym i nieznajomym mówię o tym, ostrzegam, a sama o mało nie stałabym się celem ataku.

Uważajcie, to poważna sprawa! W niektórych dzielnicach Warszawy wrony są rozzuchwalone i nie odczuwają lęku przed człowiekiem, np.na Ursynowie. Terroryzują całe fragmenty uliczek osiedlowych.  Mają prawo troszczyć się o swoje podrastające dzieci, ale ... co za dużo, to niezdrowo, naprawdę!

Mając wiedzę, doświadczenie i dobre chęci, zadzwoniłam do odpowiedniego działu swojej Spółdzielni. Powiedziałam, że chyba warto powiadomić mieszkańców o czającym się niebezpieczeństwie. Poproszono mnie o napisanie takiego tekstu. Oczywiście, napisałam.

 Wrony-atak.jpg

Wysłałam mailem ulotkę i zaproponowałam powieszenie na klatkach schodowych lub na drzwiach wejściowych do klatek. Sprawa jest poważna, bo wrona naprawdę może zrobić człowiekowi krzywdę. Wrony są odważne i nie wahają zaatakować, jeśli widzą kogoś zbliżającego się do ich dziecka-podlota. Wrzeszczą z drzewa - NIE PODCHODŹ DO MOJEGO DZIECKA! ZOSTAW MOJE DZIECKO! I tak właśnie trzeba zrobić: szybko odejść, zakrywając głowę, bo może być dziobnięta.

DSC_5037malec.JPG

Ludzie często nie wiedzą o co chodzi. Często nie widzą małego, a wrona ich atakuje. A czasami widzą brzdąca, który łazi, skacze, wydaje się taki pozostawiony sam sobie, głodny ... Możemy mieć wrażenie, że ptak potrzebuje pomocy bo stoi na ścieżce, przy krawężniku lub podskakuje niezdarnie w trawie. Najczęściej to tylko nasza wyobraźnia. Podlot jest pod troskliwą opieką rodziców. Karmią go w odpowiednim czasie i obserwują potencjalnych wrogów. Nie ruszać. Nie podchodzić. To jest drogocenny skarb każdej wrony :)

Wrony to wielkie, silne ptaki i bardzo zaborczy rodzice. Rodzice maja prawo bronić dziecka, chociaż sposób w jaki akurat wrony to robią, nie jest dla nas przyjemny. Niestety, nie mamy innego wyjścia - musimy to przyjąć do wiadomości. Wrony TAK MAJĄ.  Ale też musimy obserwować i zauważać ptaki, które przecież żyją z nami w tym samym miejscu, gdzie i my. 
To prawda, że z roku na rok - powoli - przybywa gniazd wron na osiedlach. A my - przypomnijmy sobie, czy nie podkarmialiśmy wron w zimie, nie dawaliśmy im orzechów, czasami jakiegoś mięsa, innych smakołyków ...? Wrony szybko zrozumiały, że człowieka nie trzeba się aż tak bardzo bać. Natomiast wcale nie zamierzają być wobec nas milsze w okresie, kiedy mają swoje dziecko/dzieci. Niezależnie od zimowej komitywy, teraz traktują nas jak swoich wrogów. A w szczególności nasze psy i koty, które - co tu dużo mówić - są dla podlotów ptasich zagrożeniem, czasami śmiertelnym. 

Nie piszę w tym przypadku o sytuacji, kiedy mały (podlot) wymaga pomocy. To jest rzadsze i zawsze trzeba kogoś wezwać do pomocy, a nie działać samemu.  A jeszcze całkiem inna jest sprawa z pisklętami, które wypadły z gniazda, za wcześnie, są mało opierzone, mają dużo puchu. Znalezionym pisklętom TRZEBA POMÓC! Z udziałem kogoś, kto wie lub oddać w ręce odpowiedniej instytucji. 

Ja lubię wrony i już!