Nurogęś z Łazienek prowadzi swoje dzieci do Wisły ... Czasem to jest bardzo długa droga!
2.05.2023 (wtorek)
Mama-nurogęś ze swoją siódemką pociech wybrała fontannę na miejsce pierwszego kontaktu dzieci z wodą. Pływały tu, jak poinformowała pracowniczka Łazienek, od godz. 7. Do basenu została wstawiona jedna, dość wąska deska, co miało ułatwić małym wyjście z pułapki. Drogę musi pokazać mama, wtedy maluszki podążą za nią. Ona z łatwością z takiego basenu wylatuje ... Tym razem jednak nurogęś nie potrafiła lub nie chciała skorzystać z trapu przez cały czas, kiedy tam byłam (czyli od godz. 11,15). Było za dużo ludzi w ogóle, ale także tych, którzy chcieli za wszelką cenę maluchy z mamą sfotografować. Zwłaszcza, że mama-nurogęś woziła kilkoro małych na grzbiecie. Na pewno były już bardzo zmęczone, nasiąknięte wodą, więc ta chwila odpoczynku na mamie była im bardzo potrzebna. A to jest rzeczywiście piękny widok. Nie dziwię się obserwatorom.
Starałam się jednak hamować nadgorliwców, co było bardzo trudne. O ile często rozumieli sytuację dorośli (nawet obcokrajowcy), o tyle upilnowanie biegających dzieci było prawie niemożliwie. Widać było, że samica obstawiła północną stronę niecki. Maluszki nawet wspinały się jakoś na ten beton, jednak spadały do wody (pochylenie wybitnie niekorzystne). Samica 3 razy wyskakiwała z wody i czekała na górze, nawołując dzieci. Raz udało się szóstce kaczątek wydostać, siódmy spadał wciąż do wody, piszcząc rozpaczliwie. Mama-nurogęś na górze niecierpliwiła się i sprawiała wrażenie mocno zdenerwowanej całą sytuacją. Robiła kilka kroków w bok, jakby chciała odejść, ale piszczące dziecko zatrzymywało ją, więc wracała.
Dzielna, empatyczna pracowniczka Łazienek zdjęła szybko buty, weszła do wody i podsadziła małego. Rozległy się gremialne oklaski zgromadzonych ludzi i wszystko miałoby szczęśliwe zakończenie, gdyby jakaś bardzo rozemocjonowana osoba z komórką nie zaszła stojącej na trawniku nurogęsi od tyłu. Ta natychmiast wskoczyła do wody a maluszki za nią. Jeszcze dwa razy sytuacja powtarzała się. I pracowniczka Łazienek znowu ratowała ostatniego z opresji. Wreszcie (co działo się już przy obecności 2 pracowników ZZW, którzy dojechali i od pewnego czasu pomagali utrzymywać ludzi na odpowiedni dystans) nurogęś wyskoczyła po raz czwarty, a siódmy maluch sam wygramolił się z wody i dołączył do rodzeństwa. Ufff! Odetchnęliśmy WSZYSCY!
Panowie z ZZW podążyli za mamą-nurogęsią z jej pociechami, żeby odprowadzić ją do Kanału Piaseczyńskiego. Reszta informacji jest w RAPORCIE na stronie Facebook "Kanał Piaseczyński - ostoja ptaków".
