MODRASZKA W BUDCE LĘGOWEJ
Po 2 latch zajmowania budki lęgowej na moim balkonie przez bogatkę, w marcu 2019 r. budką zainteresowała się sikorka MODRASZKA.
Oczywiście była to para - samiec i samiczka. Bardzo zgodni, świetnie zorganizowani i bez przerwy okazujący sobie przywiązanie i świadczący czułości. Dziwiło mnie to, że w całym 2-miesięcznym okresie przygotowywania gniazdka, wysiadywania i karmienia, samiec i samica machali skrzydełkami, jak podloty. Kiedy się niechcący spotkali z pokarmem dla piskląt pod budką - machali skrzydełkami i szczebiotali słodko do siebie. Przy miseczce z wodą - szczebiot i machanie. Na barierce mojego balkonu - skrzydełka i miłe głosiki. To było cudowne.
Karmienie było spektakularne. Para na wyścigi latała do drzewka, krzaków i z powrotem w dużym pośpiechu, nosząc drobne larwy, liszki, pajączki i inne nierozpoznawalne białko. W budce z początku było cicho, mimo że karmienie trwało, a później - pisklaczki gadały jeden przez drugiego ... Ale nie było wystawiania łebków przez otwór i nigdy niezobaczyłam żadnego maleństwa.
Modraszki-rodzice przestali na mnie zwracać uwagę, bo oczywiście choć trochę musiałam kręcić się po balkonie. Choćby po to, żeby wymienić wodę do picia, czy podlać roślinki, nie mówić o sprzątaniu. Ale one robiły swoje, od czasu do czasu wysyłając jedynie sygnał ostrzegawczy ...
Karmienie trwało, głosiki piskląt wzmagały się. Co rano biegłam na balkon sprawdzić czy ptaszki jeszcze są. I któregoś dnia, a był to 22 maja, w budce zrobiło się cicho ... Wyleciały, nie bąknęły nawet do widzenia! Zniknęli wszyscy - dzieci i rodzice! Tak smutno się zrobiło ... A najgorsze, że nie wiedziałam ile tych maluszków wykarmiły moje modraszki? 2 czy 5, czy jeszcze więcej?
Koleżanka, mająca już doświadczenie w tej kwestii powiedziała: - Zobaczysz je za kilka dni. Rodzice przyprowadzą maluchy choćby po to, żeby się napiły ... Tak nie było, ale rzeczywiście po trzech dniach usłyszałam to specyficzne dzicięce "tsi, tsi, tsi" i odpowiadające im głosy rodziców. Oblatywały okoliczne drzewka, zbierając przysmaki spod listków i z gałązek. Acha, są moje modraszki! Dopatrzyłam się trójki podlotów. Może było więcej, ale raczej nie. Niestety, trzeba się liczyć z tym, że te maleństwa są łakomym kąskiem dla krukowatych, które w tym samym czasie karmią swoje pisklęta ...
Po tygodniu, małe modraszki i ich rodzice raz mama, raz tata, zaczęli zaglądać na mój balkon, gdzie zawsze jest w lecie świeża woda do picia i kąpieli a czasami też kilka ziarenek słonecznika na podwieczorek. Po dniu bogatym w białko taka zmiana diety na pewno im nie zaszkodzi ...