Idziemy "na szczygły" ...
8 grudnia 2016
Koleżanka już dwa razy odwiedzała to samo miejsce w rej. wiaduktu i Alei Witosa. Tam, gdzie buszują szczygły. Namówiła mnie :)
W czwartkowy poranek przyjechałam na miejsce i poszłyśmy w głąb chaszczy. Szaro było, choć na horyzoncie majaczyły przebłyski słońca. Dawały nadzieję na rozjaśnienie nieba ... Niestety, to była tylko nadzieja. Przez cały czas trwała mniejsza lub większa szarość a na dodatek zaczął wiać porywisty wiatr.
To widać. Gawron siedzi na słupku, a wiatr robi mu z piór prawie kaptur na głowie ... Piękne, grafitowe ptaszysko. Ładnie mi pozował, no ale my idziemy na szczygły!
Z Wikipedii: "Szczygły należą do najładniej i najjaskrawiej upierzonych europejskich ptaków. Obie płci są podobnej wielkości. Najbardziej charakterystyczną cechą jest karminowoczerwona "twarz" (maska), kontrastująca z czarnym wierzchem głowy i pręgą za uszami oraz z białymi policzkami. Upierzenie na grzbiecie kasztanowobrązowe, boki głowy, podgardle, pierś biała z niewyraźną brązową przepaską, brzuch i kuper białe. Szczygły mają żółtobiałe dzioby, ciemniejsze na końcach. Tęczówki oczu, podobnie jak nogi, są brązowe. Pod względem rozmiaru jest mniejszy od wróbla i ma rozwidlony ogon.". Szczygieł waży 16 g. To prawdziwe maleństwo. :) Kolorowy klejnocik.
Idziemy i nasłuchujemy. Bo tych malutkich ptaszków, siedzących gdzieś w badylkach, może daleko, nie widać ... Można je usłyszeć. I usłyszałyśmy, a potem - zobaczyłyśmy. Stadko - jakieś 25 osobników, lecących w lewo, potem wracających i ... no, niestety, opadających na badyle i znikających nam z oczu.
Złapałam jako-tako lecące szczygły i bardzo się z tego ucieszyłam. Na pierwszy raz to i tak dobrze. Bo byłyśmy w tym miejscu jeszcze co najmniej godzinę, a szczygły przelciały tylko raz - bardzo szybko i już mniejszym stadkiem. Chyba ten wiatr tak je rozproszył.
Tu 3, tam 5 - widoczne były siedzące na szczytach drzewek. A potem, jak to one, spadające w dół i znikające w chabadziach. Podobno, ich podstawowe pożywienie na tym terenie to szczeć pospolita. Ale mnie wydawało się, że owocostany tej rośliny są puste. To co właściwie te szczygły tu znajdowały? Może też z tego powodu były takie ruchliwe. Bo wciąż nie mogły znaleźć porządnego miejsca do pozostania dłużej ...
Trzeba było wracać. Za zimno, za szaro, za duży wiatr, a szczygłów brak!
Zatem, do następnego razu, ptaszki :)