DRAMATYCZNA HISTORIA Z KUKUŁKĄ

30.04.2023
Ostatni dzień kwietnia (niedziela)

KukulkaMale.jpegOk. godz. 10 dostałam od kolegi Tomasza W. z Ursynowa (i ja na Ursynowie, 300 m dalej) zdjęcie, z pytaniem co to za ptak? Napisał: "Uderzył w okno i leży w ogródku". Szybko odpisałam: "KUKUŁKA". A ponieważ zaraz dotarł do mnie kolejny SMS z piórami, zmartwiłam się, że ptak nie żyje. Na szczęście, KUKUŁKA żyła. Dlaczego uderzyła w okno na parterze budynku?! Prawdopodobnie przelatywała (wiosenna migracja tych ptaków na lęgi, do Polski), wrony ją zaatakowały (stąd te pióra) i wtedy uderzyła w szybę.

Po pół godzinie, telefon: "Dzwoniłem do Eko-patrolu, ale poradzili, żeby poczekać 1/2-1 godziny, bo może kukułka odleci. Ponieważ nadal się nie ruszała, podszedłem do niej. Wystraszyła się i wzleciała do góry. Natychmiast dwie wrony ją zaatakowały. Udało się je odgonić, ale pewnie nie dadzą jej żyć i upolują". Potem przyszło zdjęcie KUKUŁKI - w trawie.

Postanowiłam sprawdzić, co się dzieje i coś zrobić. Za 10 minut byłam na miejscu. Kolega wyszedł z domu i podprowadził mnie do miejsca, gdzie skryła się biedna, zagoniona ptaszyna. KUKUŁKA, jak nieżywa leżała pod gałęziami krzewu, w dość gęstej trawie. Dobrze ukryta, słońce jej tu nie dokuczało. Pochyliłam się i stwierdziłam, że leciutko oddycha, poruszały się pióra na grzbiecie, ogon drgnął. ŻYJE!

 DSC_3102kukulka.JPG

Zadzwoniłam do Eko-patrolu (nr 986), kolega Tomasz W. pomagał określić lokalizację. Rozmowa była miła, po drugiej stronie funkcjonariusz wykazywał się troską. Zapewnił, że do godziny trzeba będzie poczekać. Ja obiecałam, że pozostanę na miejscu. Syn kolegi pobiegł do domu po pudełko i przyniósł (pokrywka z odpowiednią liczbą dziurek i wyłożone miękkim papierem). Kolega przeprosił, że zaraz muszą jechać, więc mnie zostawią. Zrobił wspaniałą robotę do tej pory, za co jestem bardzo wdzięczna (Y)

Czekałam i przyglądałam się ptakowi.  DSC_3114kukuCala.JPG
Dotknęłam jednej trawki, na co KUKUŁKA natychmiast zareagowała - uniosła łepek, otworzyła oczy i zaczęła mi się przyglądać. Odsunęłam się i obserwowałam ją nadal, z nadzieją, że może to poleżenie wystarczyło, że odpoczęła, uspokoiła się i zaraz odleci. Wykonała ruch, jakby chciała się unieść na łapkach, ale nie dała rady. Na zdjęciu, na komputerze dostrzegłam krew w kąciku nosa - może tak właśnie zderzyła się z szybą. Oby nie miała  wewnętrznych obrażeń ...
Potem łepek opadł i KUKUŁKA zapadła w drzemkę. 

Po 35 min. dostałam telefon, że ekipa Eko-patrolu jest w okolicy, żebym wyszła im naprzeciw. Dwa razy odchodziłam na kilkadziesiąt metrów od tego miejsca, ale ekipa (pani i pan ze Straży Miejskiej) nadeszli z innej strony. Żeby już nie przeciągać ... Bardzo fachowi i sprawnie Pan podjął KUKUŁKĘ z trawy, na co zestresowana i pewnie obolała ptaszyna zareagowała rozwarciem "paszczy" i wrzaskiem. Została włożona do pojemnika Straży + moja karteczka, jaką miałam pod ręką z informacją, jak i co było z tym ptakiem + moje dane (nazwisko/telefon). Podziękowałam serdecznie i ... tyle.

Teraz myślę, że pewnie powinnam wziąć dane tych dwojga z Eko-patrolu? Przy czym oni od razu poprosili, żebym ich z ptakiem nie fotografowała i że wiozą KUKUŁKĘ do Ptasiego Azylu w ZOO, więc żadnych informacji udzielać nie będą. Z domu napisałam e-mail do Azylu, podałam więcej informacji i kilka zdjęć.

Jeśli ktoś z Was ma możliwość kontaktu z pracownikami Azylu, żeby dowiedzieć się o losy KUKUŁKI, to bardzo proszę - dajcie znać, proszę.

EDIT1: Pierwsza, krótka informacja z Azylu: "NIC NIE JEST ZŁAMANE. Krwotok wewnętrzny. Jest w ciężkim stanie. Rokowania ostrożne ... ".

Trzymajmy mocno kciuki. A kochanym lekarkom/lekarzom pomagającym kukułce w Azylu ZOO - dziękuję serdecznie i wspieram siłą moich dobrych myśli. Ptak musi też zawalczyć o siebie. Miejmy nadzieję, że wola życia zwycięży.

EDIT2: Do dnia 7.05. żadnego więcej odzewu z Azylu nie było, choć kilka razy pisałam do nich. No cóż, widocznie nie ma dobrych wiadomości ... Latasz teraz kukułeczko w bezpieczniejszej przestrzeni z takimi, jak ty i już nie masz żadnych trosk.