Dokarmiać wróble ...
27.01.2020
Wysłuchałam opowieści Arkadiusza Szarańca w filmiku opublikowanym dziś na Facebooku. Mieszka na Mokotowie, przy pl. Zbawiciela, a tam też są wróble.
I jak wszędzie, wróble są wciąż głodne, a zimą – nawet tak słabą jak teraz - szczególnie.
Spodobał mi się A. Szarańca pomysł malutkiego karmnika, typu łupina orzecha kokosowego, dla małych ptaszków. Karmniczek, wypełniony ziarenkami słonecznika, świetnie się sprawdza. Chmara wróbelków odwiedza ten balkon i korzysta z radością.
Jednak, jak znam gołębie na swoim osiedlu, to one i stąd by potrafiły słonecznik wydziobać, nie mówiąc o sikorach. Te zdominują każdy karmnik ... Na uszach staję, żeby wróble maksymalnie podkarmiać, więc mam karmniki: średni, mały, walec z ziarnem, kule tłuszczowe i karmniki wiszące na drzewach ...
Myślę, że opcji jest sporo i choć konkurencja (gołębie) nie śpi, to jednak wróbelki sobie radzą :)
Karmnik w formie walca wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem … Hmmm, tak było.
To było jakiś czas temu. W tym roku, gołębie już potrafią przytrzymać się łapkami takiej zielonej żerdki i wyjadają słonecznik z walca ... Złoszczę się, ale z drugiej strony - podziwiam gołębie.
Niektóre wykazują się ogromną pomysłowością, determinacją i zdolnościami akrobatycznymi w zdobywaniu pokarmu. To żadna sztuka zjeść bułę! le wyjadać słonecznik przeznaczony dla wróblaków, to jest wyzwanie! I gołębie dają radę :)