11 listopada ranek był na Ursynowie biały ...
11 listopada 2016
Pierwsze płatki śniegu latały w powietrzu dwa dni temu. Ale dzisiaj, czyli w świąteczny piątek, świat za oknem został całkowicie otulony białą kołderką. Śnieg leżał na drzewach iglastych, na trawnikach i oblepiał wiszące jeszcze, wielkie liście kasztanowca.
A jak ptaki zareagowały na zimę? Dla wielu z nich to przecież pierwsza zima w ich życiu i całkiem nowe doświadczenie ... Kiedy wyjrzałam przez okno, nie zobaczyłam żadnego wróbla, ani sikory. Tylko SROKA buszowała w świerkowych gałęziach, strącając płaty śniegu ... Na trawniku, jak zawsze mocno zajęty z głową i dziobem pochylonymi w dół, dreptał GAWRON. Pewnie poszukiwał pędraków w ziemi albo ukrytych gdzieś między liśćmi, orzechów, które sam przed sobą schował ;)
Po kilkunastu minutach nadleciało stadko WRÓBLI, kilka sikor BOGATEK i MODRASZEK (tych ostatnich jest zawsze mniej, ale są odwazniejsze i bardziej aktywne) a w końcu usłyszałam srebrzyste głosy DZWOŃCÓW. Wysypałam dwie garści słonecznika na podłogę mojego balkonu. To jest otwarty taras, więc ptaki czują się tu swobodnie i nie mają oporów przed lądowaniem poniżej barierek. Oczywiście, rzuciły się na jedzenie od razu!
Po nich, a w zasadzie - z nimi - przyleciały trzy gołębie. Oj, tak, one zjadłyby wszystko w minutę. Na razie muszą poczekać, a najlepiej - niech się tu za bardzo nie kręcą. Zawsze mogą znaleźć coś do jedzenie pod śmietnikiem, ponieważ żywią się prawie wszystkim. No tak, to jest problem z tymi dużymi, upartymi i wciąż głodnymi GOŁĘBIAMI. Żal mi ich, bo przecież lubią dobre jedzonko.
Z drugiej strony mieszkania, na parapecie, też posypałam słonecznika. Ptaki przyleciały, rozległo się intensywne tupanie i stukanie dziobkami o parapet. Stukają wróble, mazurki a najgłośniej - dzwońce. Bo sikory łapią ziarenko i szybko odlatują na gałązkę. Tu, trzymając ziarenko między łapkami, szybciutko dziobią, wyłuskując z łuskanego słonecznika, sam środek, to co one najbardziej lubią.
Tak było rano ....
W południe, wypełniłam ziarnem słonecznika plastikowy walec z czterema otworami i żerdkami do siadania dla ptaków. Bardzo byłam ciekawa, kto pierwszy zacznie korzystać z tego wygodnego dozownika pokarmu. Tak, jak się spodziewałam - BOGATKA pierwsza przysiadła przy otworze i zaczęła wyciągać ziarenko po ziarenku.
Do wiszącego nad balkonem drewnianego karmnika wrzuciłam sporą garść karmy-mieszanki ziaren i nasion, którą już wcześniej kupiłam (przez internet) w firmie polecanej przez OTOP. Karma jest zbilansowana a składniki dobrane tak, że mają zaspokoić wybredne apetyty dzikich ptaków wróblowych, które zimą pojawiają się w karmnikach. Moje ptaszki są zepsute słonecznikiem, ale jeśli będzie go mało, przestawią się - mam nadzieję - na bardziej zróżnicowaną mieszankę wszystkiego, co ptak powinien zjadać.
W ten sposób, sezon karmnikowego dokarmiania ptaków - uważam za otwarty! Zapraszam wszystkie ptaszki na dobry posiłek, podawany regularnie i bez przerw przez całą zimę! Woda do picia też jest! I będzie nawet w czasie mrozów. :)